czwartek, 7 stycznia 2010

Wapiennik w Czajowicach

Wielokrotnie widziany z okien samochodu w drodze na Śląsk, który Bona Sforza d'Aragona nasza najwspanialsza Regina Poloniae chciała przyłączyć do Korony w zamian za swoje ukochane dziedziczne księstwo Bari, doczekał się moich odwiedzin.



Wpadłam do niego niespodziewanie w upalny letni dzień.



Ze środka w kierunku nieba można było popatrzeć,



a i motylków sporo wokół się kręciło.



Ten wapiennik zdecydowanie bardziej mi się podoba, od tych wybudowanych wiele lat później.



I jeszcze tyle kolorów było.



Jak się patrzy na niego z góry, wydaje się być bardzo mały.



No nic tylko żebyś człowieku wszystko podziwiał i podziwiał



raz pod nogami, raz ponad głową



i w oddali.



Ech, gdyby jeszcze nie dochodził hałas z ruchliwej drogi



byłoby sielsko.



Ciężko się rozstać z tak pięknymi widokami, ale nie ma litości, trzeba wrócić na szosę.



Aha, pochwalę się, że potrafię bardzo szybko mówić
w czasie suszy szosa sucha,
w czasie suszy szosa sucha
i tak wkoło Macieju, i jeszcze nie pomylić się,
no normalnie czasami zdolna jestem,
albo jakiś talent ukryty mam.