Zapewniam, iż nazwa tej przepięknej dolinki nie ma nic wspólnego z tym szlabanem.
Idziemy na poszukiwanie źródła strumienia, powinno nam być łatwo, gdyż potok nie zamarzł całkowicie.
O! To jest bramka z prawdziwego zdarzenia.
Słońca w dolince nie uświadczymy, gdyż zimą jedynie muska szczyty skał nad ścieżką.
Gdy podziwiamy cudeńka nad głowami, przystajemy na chwileczkę, a nie idziemy, bo ślisko, przecież mówiłam, prawda?
Dochodzimy tylko do końca dolinki, nie do źródła, no cóż, może innym razem.
Nieostre, co nie?
Chyba pies, a może niedźwiedź, ale upierać się nie będę.
O! drapią się, drapią się.
No co, gdzieś ćwiczyć trzeba.
Tę dolinę ukochał Ojciec Sabały, i to tak bardzo, iż zażyczył sobie, by Go w niej pochowano.
Czyżby, dlatego niektóre skały wydawały się być podobne do człowieka?
