niedziela, 13 stycznia 2019

Wierny jak pies

          Pewnego wiosennego dnia, gdy rozkwitły narcyzy w ogródku na Złotym Brzegu, a wąwozy
Doliny Tęczy usiane były fiołkami, osobowy pociąg popołudniowy zatrzymał się na stacji w Glen. Rzadko kiedy przyjeżdżał ktoś do Glen tym pociągiem, toteż nikogo nie było na peronie oprócz zawiadowcy i małego psa, który od czterech i pół roku wychodził na każdy pociąg zatrzymujący się w Glen St. Mary. Tysiące pociągów widział już Wtorek. lecz nigdy nie ujrzał młodzieńca, którego oczekiwał. Mimo to Wtorek czekał cierpliwie, a w jego oczach wciąż płonęła nadzieja. Może serce chwilami ściskało mu się bólem. Był stary i zreumatyzowany. Gdy wracał za każdym razem do swej budy, wlókł się powoli z łbem spuszczonym ku dołowi i oczami przymkniętymi.

        Jeden pasażer wysiadł z popołudniowego pociągu - wysoki młodzieniec w wypłowiałym mundurze porucznika. Szedł, lekko utykając. Miał opaloną twarz i kilka srebrnych włosów na skroniach. Nowy zawiadowca stacji spojrzał na pasażera z zaciekawieniem. Przyzwyczajony był, że jedni pasażerowie w wojskowych mundurach wysiadający z pociągu witani byli entuzjastycznie przez tłum oczekujących na stacji; inni, którzy nie zawiadomili o swym przybyciu, wysiadali spokojnie jak ten. Ale było coś w wyglądzie i postawie tego żołnierza, co zwróciło szczególną uwagę zawiadowcy.
         Coś, jak wielka czarno-żółta piłka, przemknęło przez peron. Wtorek - stary? Wtorek - zreumatyzowany? Wtorek - ledwo się poruszał? To niemożliwe. Wtorek był młodym szczenięciem, skaczącym i szalejącym wesoło.
          Rzucił się teraz na wysokiego żołnierza z głośnym szczekaniem i skoczył mu na piersi. Usiłował wspiąć się wyżej w szalonej radości, która zdawała się rozdzierać jego małe ciałko na strzępki. Lizał buty przybyłego porucznika, który z uśmiechem na ustach i łzami w oczach chwycił w ramiona Wtorka, przycisnął go mocno do piersi i ucałował.
         Zawiadowca stacji znał historię psa Wtorka. Zrozumiał teraz, kim był ów powracający żołnierz. Długa udręka Wtorka skończyła się wreszcie. Jim Blythe wrócił do domu.

Lucy Maud Montgomery "Rilla ze Złotego Brzegu" tytuł oryginału "Rilla of Ingleside"
tłumaczyła z języka angielskiego Janina Zawisza Krasucka