piątek, 10 września 2010

Hala Stoły

Wyjdziemy na nią, gdyż oferuje cudowne widoki i stoją na niej najcenniejsze w Tatrach Zachodnich szałasy.



Co jakiś czas badawczym wzrokiem omiatam pędzące po niebie chmury, które trochę straszą deszczem i widoki zasłaniają, ale nic to, idziemy dalej.



Już widać niewielki pagórek, który okaże się być przepięknie ukwieconym skalniakiem,



na którym robimy w tył zwrot i podziwiamy masyw Kominiarskiego Wierchu,



chłoniemy widoki oraz pstrykam panoramę chmurom i pagórkom, by za parę dni przypomnieć sobie jak to było na wyprawie, po czym nieśpiesznie wracamy w kierunku uprzednio obojętnie miniętego zespołu szałasów.



A tak nawiasem mówiąc to kto wie, jak się nazywa ta wielka polana?



Bo ta poniżej, to na bank znany nam już Przysłop Miętusi, prawda?



No więc? Jak się nazywa?
Ale kto?
Nie kto, tylko co.
Zresztą nieważne,



gdyż oto stoimy przed szałasami o niskich zrębach, częściowo zbijanych na kołki.



Dachy były obciążane kamieniami leżącymi na specjalnych ramach tzw. jarzmach, jarznicach, wiaternikach,



które się już dawno rozpieprzyły i kamienie pospadały, został tylko jeden, ale za to jaki fantastyczny.



I co z tą polaną?
No jak to co? Trzeba się po niej przespacerować!