piątek, 4 grudnia 2009

Pod prąd

Woda, co i raz brzegi rwie.



Smok wgryza się w wodę zarówno leniwą jak i bystrą.



I kto wygra?
Skała, czy woda?



Zmagające się żywioły,
masa otoczaków, a wśród nich dziwny stwór, niesiony przez wzburzone fale zatrzymał się dopiero tutaj



i nie chodzi mi o to, że jest szczególnie piękny, ale widzę w nim siebie.
Dlaczego?
Gdyż tak jak ja obiera kierunek pod prąd.
Zawsze chcę dotrzeć do źródła,
poczuć sens i być może przy odrobinie szczęścia zrozumieć.



Dziwną wydaje się myśl, że kiedyś tutaj było morze.
Czyżby jednak skała wygrała?



Wygrana?
Przegrana?
Kwestia umowna, w sumie nie to jest istotne, przecież klęskę też da się przekształcić w sukces, nie można tylko wejść dwa razy do tej samej rzeki.



Ostatni rzut oka na Obłazową, tym razem z drugiej strony.

11 komentarzy:

meloman pisze...

"Wygrana?
Przegrana?
Kwestia umowna, w sumie nie to jest istotne, przecież klęskę też da się przekształcić w sukces"

Np. "wolność to niewola" ???

Przede wszystkim, zależy to od tego, po której ze stron się stoi. Czy woli się być wodą, która płynie tylko w dół, tak jak wszystkie inne krople, czy skałą, którą z czasem można skruszyć? Wydaje się, że walka będzie trwała wiecznie.
:-(

Anonimowy pisze...

a nie walka, w której i tak każdy jest przegranym?
jak dla mnie zbyt pesymistyczny scenariusz ;)

radość jaką daje takie wędrowanie jest najistotniejsza! ten głęboki oddech w piersiach, ten zdrowy wysiłek i zmęczenie, przyroda nas nagradza za to :)

więc ja pozostanę przy nastawieniu uśmiechniętym ot co!
dzięki Ala za tą wycieczkę :]
miłego

N. pisze...

Czasami pod prąd oznacza trudniejsza drogę, ale bardziej cieszy wygrana.

ptaszka pisze...

Wolę wersję, że wszyscy wygrywają:) Klęska jest doświadczeniem. I jeśli wyciągniemy z niego wnioski, zamienia się w sukces:)
Czym płynęłaś? Mam nadzieję, że nie kajakiem:)

przemijanie pisze...

Meloman
myślę, że w sumie wszystko się nawzajem przenika, podlega ciągłym zmianom, każdego dnia coś w nas umiera i coś nowego się rodzi, pewnie dlatego liczą się dla nas głównie nasze własne odczucia, to co dzisiaj nas nakręca i wywołuje eksplozję jutro może nas w ogóle nie ruszyć, oczywiście są sprawy fundamentalne, wartości, z których nigdy nie zrezygnujemy, właśnie do nich należy wolność, jakże często ją tracimy, a później rozpaczliwe o nią walczymy, przegrywamy bitwy ponosząc ogromne straty, chcemy wygrać lecz nie zawsze możemy, ktoś nas pokonał, nie pozostaje nam nic innego jak się lepiej przygotować do następnego starcia i tak nam mijają kolejne epoki.


Ange
ważne czy sami uznamy się za pokonanych, dopóki chce nam się chcieć nikt i nic nas nie pokona :-)

Cieszę się bardzo, że wycieczka spodobała się, zapraszam na ostatni odcinek już jutro :-)
Mnie samo wędrowanie, zmęczenie fizyczne, takie, że aż nie ma się siły po powrocie do domu ręką ruszyć bardzo raduje, w plenerze mam niesamowitą gonitwę myśli, która ukierunkowuje się na pozytywne myślenie, raczej optymizm i radość życia mi towarzyszy :-)
Dziękuję pięknie i życzę weekendu pośród pięknej jesiennej przyrody :-)


Ninuś
trudniejszą to fakt i gwarancji na wygraną nigdy nie ma, ale taka już nasza przekorna natura, że nie poddajemy się łatwo :-)


Ptaszka
nie płynęłam, skakałam z kamienia na kamień, czasami się poślizgnęłam i trochę wody do butów nabrałam, fajnie było :-)

meloman pisze...

"Był on jednym z koordynatorów światowych Utopii. W jasny sposób dał do zrozumienia, że zmiana w sposobie życia Utopian nie nastąpiła nagle na skutek rewolucji. Żaden nowy systemat praw i zwyczajów, żadna nowa metoda ekonomicznej kooperacji, opartej na
idei służby powszechnemu dobru, nie objawiły się za jednym zamachem w skończonej i doskonalej formie. W ciągu długiego okresu, przed i w czasie ostatniej fazy zamętu ciągle rosnące zastępy badaczy i pracowników kładły podwaliny pod nowy ustrój społeczny. Nie powodował nimi żaden określony plan czy też powzięta z góry koncepcja, lecz wspólny impuls służby dobru i wspólna rzetelność i jasność umysłu wywołały
nieświadomą kooperację wszystkich.
Dopiero w trakcie największego rozprzężenia ostatniego okresu zamętu zaczęła się w Utopii rozwijać wiedza psychologiczna na skalę, dającą się porównać z postępami wiedzy geograficznej i fizycznej, jakie miały miejsce w ubiegłych stuleciach. Społeczny i ekonomiczny bezład, który hamował naukę eksperymentalną i wypaczał zorganizowaną pracę uniwersytetów, pobudzał do badań nad procesami psychologicznymi ludzkich
zrzeszeń i badaniom tym nadawał piętno rozpaczliwej nieustraszoności. Pan Barnstaple doznał wrażenia, że nie mogło tu być mowy o tych gwałtownych zmianach, które nasz świat nauczył się nazywać rewolucjami, ale że światło zrozumienia, jutrzenka nowych idei, rosło i rosło, że w jego blaskach stary porządek rozprzęgał się stopniowo, aż ludzie na j naturalnie j w świecie zaczęli postępować podług nowych
wyobrażeń, które wyrugowały stare.
Początki nowego stanu rzeczy narodziły się w dyskusjach, książkach i psychologicznych laboratoriach, a wyrosły na glebie szkół i kolegiów. W okresie starego porządku nauczyciel dostawał bardzo nędzne wynagrodzenie; kierownicy starego ładu zbyt byli
zajęci i pochłonięci walką o bogactwo i władzę, żeby poświęcać dużo uwagi nauczaniu, którego ciężar brali na siebie ludzie — mężczyźni i kobiety — pragnący budować nowy świat w młodych duszach bez wielkiej nadziei konkretnego wynagrodzenia i uznania za
swoje poświęcenie. W świecie rządzonym ostentacyjnie przez politycznych awanturników, w świecie, gdzie ludzie dochodzili do władzy za pomocą spekulacji i sztuczek finansowych, zaczęła się niebawem szerzyć nauka, że prywatna własność na dużą skalę jest społecznie szkodliwa i że państwo nie może należycie funkcjonować ani wychowawcze metody dawać zadowalających rezultatów równorzędnie z istnieniem nieodpowiedzialnej klasy bogaczy,
gdyż z samej natury ich społecznego stanowiska atakowali oni, osłabiali, podkopywali i niweczyli każde przedsięwzięcie państwowe. Ich pełna pychy egzystencja odbierała moc
i skuteczność wszelkim wartościom życia.

meloman pisze...

c.d."Należało ich przeto usunąć dla dobra rasy.
— Czy nie walczyli? — zapytał wojowniczo pan Catskill.
— Walczyli bez planu, ale z wielką zaciętością. Walka o opóźnienie czy niedopuszczenie
do powstania powszechnego państwa, opartego na nauce i wychowaniu, walka
świadomej reakcji trwała w Utopii przez prawie pięć stuleci. Walka ta była walką
chciwych, roznamiętnionych, zacofanych i samolubnych osobników przeciwko
skrystalizowaniu się w konkretne formy tej nowej idei powszechnej, zorganizowanej służby społecznej.
Zwalczano ją wszędzie, gdzie sięgało królestwo myśli; zwalczano za pomocą dymisji, gróźb, bojkotów, przemocy, gwałtów, kłamstw i fałszywych oskarżeń, prześladowań i aresztowań, linczów, smoły i pierza, roztopionej parafiny, maczug i broni palnej, bomb i dynamitu.
Ale ludzi gotowych oddać się w służbę nowej idei nie zabrakło nigdy. Ziarno jej padło na żyzne serca i wykiełkowało w nich z przemożną siłą. Zanim państwo nauki zostało ustanowione w Utopii, zginęło przez nie i dla niego więcej niż milion męczenników, nie mówiąc o nieprzeliczonych zastępach tych, których cierpienia nie zakończyły się
śmiercią. Krok za krokiem posuwały się falangi bojowników światła, zdobywając coraz to nowe pozycje w zakresie wychowania, prawodawstwa i metod ekonomicznych. Nie da się ustalić konkretnej daty zmiany. Nadszedł czas, kiedy Utopianie spostrzegli się, że
otacza ich światło nowego dnia i że stary porządek rzeczy ustąpił miejsca nowemu…"
H.G.Wells "Ludzie jak bogowie"

meloman pisze...

http://motoryzacja.interia.pl/wiadomosci/ciekawostki/news/donos-czy-obywatelski-obowiazek,1406563,415

No właśnie. Donos, czy obywatelski obowiązek? Będzie tak jak za komuny. Każdy każdego będzie się obawiał. Już się obawia, jednak to teraz, to mały pikuś jeszcze.

przemijanie pisze...

Meloman
dzięki piękne za cytat, super wyłowiłeś, a Utopia, temat rzeka, wdzięczny do dyskursu, gdyż bardzo wiele kwestii porusza, natomiast wprowadzanie jej w życie każdorazowo prowadzi ludzkość w kierunku samozagłady.

Jeśli chodzi o donos, czy obywatelski obowiązek, to uważam, że po to podatki płacę, by odpowiednie organa zajmowały się tym, co do nich należy, problem w tym, iż są nieskuteczne i nieefektywne, każdy tylko patrzy, by dotrwać do emerytury nic nie robiąc, no, jeszcze czasami jakieś kretyńskie akcje wymyślają zamiast zająć się pracą, mówiąc krótko, jak na razie łatwiej się u nas dostać na audiencję do Prezydenta niż skontaktować się z dzielnicowym.

meloman pisze...

Wells, to potrafił opisać swój ukochany system. Szlag mnie trafia, jak go czytam. Jest za to sporo "złotych" myśli w jego książkach, które mam wrażenie, że stały się podstawą do ich wcielenia w życie. On tak "pięknie" i klarownie opisuje komuno-socjalizm, że nie trzeba już czytać dzieł Lenina, czy Marksa, żeby zrozumieć o co w tym chodzi.

Z donosami, to widzę sprawę tak: niech zajmują się ściganiem łamiących prawo ci, którzy dostają za to pieniądze. Niech nie idą na łatwiznę. Poza tym, to cel jest inny. Stworzenie innej mentalności w ludziach. Wiem, że to brzmi jak teoria spiskowa, ale jak przeczytać wcześniejszy cytat, który wstawiłem, wszystko staje się zrozumiałe.

meloman pisze...

To jeszcze rodzynek z sieci.

"Siedzi w pociągu tłum mikkolubów,
Wszyscy w kaftanach, prosto od czubów,
Wiozą spisane swe dyrdymały,
A każda wagon zajmuje cały.
W pierwszym pogłówny – podatek nowy,
Dobić biedaka! Bulić od głowy!
Gdy nie ma kasy – sprzedać w niewolę!
Chciałeś mikkizmu – to masz, matole!
Drugi – leczenie nur für bogacze,
Dziateczki płaczą, ich matka płacze,
W trzecim jest nauka za stos pieniędzy,
Aby ubodzy wciąż żyli w nędzy,
W czwartym są płyny – bure, cuchnące
To Mikki – “mleko”, by zatruć brzdące
W piątym wagonie donosiciele,
TW “Bereta” wśród nich na czele,
W szóstym łamania praw są projekty,
Nowe urzędy – Straż i Konwektykl,
Rada jest Główna i inne bzdury,
By każdy koleś miał konfitury
W siódmym pomniki, zdjęcia Tyrana,
W ósmym wagonie morda naćpana,
Krzyczy mikkolub nabuzowany
Kup działkę koki!!! Marihuany?
W dziewiątym jęczą zbite kobiety,
Każda z łańcuchem, bowiem niestety
Uprowski samiec wykazał męstwo
Piorąc babę za nieposłuszeństwo,
W dziesiątym dzieci są obnażone.
Bowiem mikkolub, gdy spierze żonę
Ma pedofilię w rezerwie lekką.
Jeżeli nie chcesz mieć z życia piekło,
Masz jeszcze szansę – przerzuć zwrotnicą.
Na tor ich szerszy, niech cyrylicą
Piszą swe brednie, chyba już pora,
Ich do ruskiego oddać sponsora."

autor Jurij Debilnyj.