środa, 29 kwietnia 2009

Gdzieś na końcu świata

Kiedy byłam małą dziewczynką
Rodzice podróżowali razem ze mną pociągami.
W tamtych czasach myślałam,
że lokomotywa jest urządzeniem samobieżnym
uruchamianym przez konduktora przy pomocy lizaka.



Wracając z dalekiej podróży
musieliśmy się w trasie przesiąść
z jednego wagonu do innego.
Ojciec poszedł ze mną znaleźć wolne miejsce
w doczepianym do składu wagonie,
zostawił mnie w przedziale
i wrócił po Mamę i bagaż.
Pociąg niebawem ruszył.
Nigdy wcześniej nie zdawałam sobie sprawy,
że potrafi tak szybko startować.
Siedziałam sama w wagonie,
a konduktor krzyczał coś o samobójcach.
Dopiero w momencie,
kiedy zobaczyłam Rodziców w drzwiach,
zrozumiałam, że to było o Nich.



Trochę lat upłynęło,
a ja nadal nie lubię jeździć pociągami.



Nie lubić to jedno,
a konieczność i tak nie zna litości.
Miałam wykupiony sypialny
od stacji A do stacji C.
Myślałam, że prześpię całą noc.
Pytanie tylko; po co był ten optymizm?
Przecież wiadomo, że uczucia są z reguły odwzajemniane i pociąg też mnie nie lubi.
Sypialny był się wykoleił na stacji A,
no i jechałam sobie na siedząco przez pół nocy do stacji B, na której tacy pechowcy jak ja, mieli się przesiąść, by na leżąco dojechać do stacji C.
O rany, jak ja szybko biegłam,
by zdążyć wsiąść
jeszcze do stojącego wagonu sypialnego.
Już nie jestem optymistką.



Wracałam ze szkolenia do domu,
tłumaczyłam koleżankom,
że pociągi i ja to dwie różne bajki,
ale one mi najwyraźniej nie wierzyły.
Na dziesięć minut przed planowanym końcem podróży uwierzyły mi.
Ekspres stanął w szczerym polu, na około dwie godziny.
Stwierdziły, że gdyby wiedziały,
to nie jechałyby razem ze mną.
A przecież mówiłam, prawda?



Wsiąść?
Czy nie?
A co mi tam,
wsiadam i jadę.

14 komentarzy:

Ninuś pisze...

Wsiąśc do pociagu byle jakiego i jechac przed siebie hm...ekscytujące:)

iskra pisze...

i nikt mi nie wmówi że rzeczy nie potrafia byc złośliwe;) pozdrawiam ciepło

zanurzenie pisze...

a kto by pomyślał,że to uczucie tak mocno odwzajemnione???????
pozdrawiam.....:)))

Anonimowy pisze...

bardzo urzekająca opowieść, chociaż pewnie nie było Ci do śmiechu
pzdr
ludzienka

Crazy pisze...

Ja uwielbiam jeździć pociągami, ba ja wręcz kocham. Uwielbiam jechać tak długo jak np. do Krakowa czy jeszcze lepiej Zakopanego- 12 h w pociagu, nocą ;-)

Rado pisze...

Nie pamiętam już kiedy podróżowałem pociągiem.
Mam jednak w planie ,,pociągowe" podróżowanie po Europie.
Może już w przyszłym roku?

nn pisze...

Mnie podróżowanie pociągiem strasznie męczy. Z kuszetek jeszcze nie było mi dane korzystać, a może wtedy bym zmienił zdanie. :-|

dok pisze...

Jeżeli ktoś kocha pociągi i lubi nimi podróżować, polecam przygodę na szlaku Koleji Transyberyjskiej.

Warunek jeden - trzeba mieć silną, zdrową ...wątrobę!:-)))

Moi koledzy zaliczyli, ale mnie pozostały jedynie ich opowieści, bo abstynentów tam nie puszczają!:-)))

Oto namiary:

http://tenetour.pl/index.php/nasz-katalog/79-poznaj-wiat/149-transib-kolej-ku-nieskoczonoci

przemijanie pisze...

Ninuś
oj, tak, czasami aż nadto ekscytujące :)

Iskra
dziękuję pięknie witając serdecznie :)
za każdą rzeczą kryje się jednak człowiek, jego umiejętności i zdolność przewidywania :)

Zanurzenie
dziękuję ślicznie :)
o tak, im bliżej wsiadania, tym więcej emocji, wręcz trudno nad nimi zapanować :) one muszą się udzielać :)

Ludzienka
dziękuję bardzo :)
w każdej z tych opisanych sytuacji, zwłaszcza kiedy uświadomiłam sobie możliwe konsekwencje, byłam przerażona.

Crazy
to, kiedy się wybierasz na przejażdżkę ? :)

Rado
jak będziesz znał już konkretny termin, to daj znać. Obiecuję, że nie wsiądę do żadnego pociągu, tak na wszelki wypadek, byś miał gwarancję udanej podróży. :)

Meloman
a jakim środkiem lokomocji lubisz podróżować? A kuszetki też stanowią nie lada atrakcję. Nie jestem pewna, czy zamieniłbyś zdanie.

Dok
nie jechałam, ale znajomy opowiadał o swojej podróży na Syberię. Jako główną atrakcję wymienił niedomykające się okna i wszystko, co z tym się wiąże. Jemu w pamięci utkwiły oszronione fryzury :) W takiej sytuacji trzeba korzystać ze wszystkich znanych i dostępnych sposobów rozgrzewających :)

nn pisze...

Przemijanie ja nie lubię podróży, dlatego najlepiej aby trwała jak najkrócej, no chyba, że jadę moim autem...;-)

przemijanie pisze...

Meloman
zaskoczyłeś mnie tym, że nie lubisz podróży.
Własne auto daje poczucie wolności. Jak jadę w nieznane lubię usadowić się na miejscu pasażera, tyle nowych i ciekawych widoków za oknem. :)

nn pisze...

Nie lubię, bo mnie męczą. A widoki umykają jak się prowadzi auto. To prawda. Ja daleko nie jeżdżę, to wiele nie tracę ;-)

nn pisze...

Przemijanie wiesz co to jest choroba lokomocyjna? Z pewnością słyszałaś.

przemijanie pisze...

Meloman
nie tylko słyszałam, ale towarzyszy mi odkąd pamiętam, tylko nauczyłam się z nią podróżować.