wtorek, 10 listopada 2009

Rdza w zieleni

Kiedyś obiecałam sobie, że tutaj powrócę by dokładnie zwiedzić ten teren, a szczególnie wielkie pokryte rdzą budowle. Udało mi się już w sierpniu, powiedziałam z dumą.



...



...



...



...



...



...



...



...



...



...



...



...



...



...



...



...



...



...



...



...

18 komentarzy:

meloman pisze...

Już słyszę stukot butów o blachy, po których się stąpa. :-)
Zajebiste są te zdjęcia. Szczególnie sterownia. :-)
A złomiarze jak by się ucieszyli...;D

przemijanie pisze...

Rozumiem, że się spodobało :-) co mnie bardzo cieszy.
Tam obecnie trzeba jednak delikatnie stąpać i dobrze patrzeć pod nogi, bo w niektórych miejscach rdza przeżarła już na wylot przejścia.
By pociąć na części to jednak trzeba mieć dobre narzędzia.
Innymi słowy, dość niebezpiecznie może być.
W każdym razie absolutnie nikogo nie zachęcam do chodzenia po tym złomie.

meloman pisze...

Złomiarze to potrafią przewód energetyczny ukraść z kolei. Niektórzy, to nie są panowie co potrzebują na piwo, a mają tylko wózek na rupiecie. :-)
To zorganizowane grupy. W dzisiejszych czasach pociąć to jest dość łatwo. W najgorszym wypadku palnik, a w lepszym agregat prądotwórczy i potężne szlifierki kątowe, albo nożyce plus auto z HDSem.

meloman pisze...

Acha. Następnym razem będę próbował pisać bardziej zrozumiałym językiem, niż ten w pierwszym wpisie. Tak abyś od razu mogła się zorientować, że mi się podobało. ;-)

przemijanie pisze...

Meloman
No przecież zrozumiałam :-) tylko tak zagaiłam, a tak w ogóle to sobie kombinuję, że chociaż troszeczkę mój blog się podoba, no bo gdyby było inaczej, to przecież nikt by tutaj nie zaglądał. Chociaż niektórzy pewnie tylko ze względu na Ciebie tutaj przychodzą, wiem, bo wyszukiwarki kierują do mnie z hasła "meloman wikipedia:".
Ze złomiarzami, to masz rację, robota pali im się w rękach.

meloman pisze...

Ostatnio, to jakoś wszystkich wymiotło stąd raczej. Chyba rzeczywiście przeze mnie. Będę musiał to przemyśleć.

przemijanie pisze...

Meloman
spokojnie, zaglądają, zaglądają :-) nie ma obowiązku pisania komentarzy, to jest przywilej w tym naszym świecie blogowym, ludzie nie zawsze mają czas i niestety nie każdy komentarz się zapisuje, wiem bo sama na sobie tego na różnych blogach doświadczyłam.
I mam nadzieję, że wiesz, iż bardzo się cieszę, kiedy mnie odwiedzasz :-)
a za to, że się dzielisz ze mną swoimi myślami i spostrzeżeniami jestem bardzo wdzięczna :-)

meloman pisze...

http://www.youtube.com/watch?v=WZpTMq878K4

Masz jakieś materiały dotyczące autora. Oczywiście swoje. :-) Jeśli tak, to byłbym chętny je zobaczyć. W końcu, to on tam gdzieś niedaleko mieszkał.

przemijanie pisze...

A co by Cię interesowało? Pytam, bo swoich materiałów nie posiadam, a teraz sobie uświadomiłam, że przecież znałam bardzo sympatyczną starszą panią, która pamiętała Witkacego jeszcze z czasów, gdy bywał w domu jej rodziców, miała u siebie portrety przez niego namalowane i bardzo ciepłe wspomnienia o nim, niestety, gdy żyła nie dysponowałam żadnymi możliwościami utrwalenia jej przekazów.

meloman pisze...

Z tym to jest tak, że nie wiemy co by nas interesowało dopóki się tego nie dowiemy. ;-) Przyznam, że Witkacym się dotąd nie interesowałem specjalnie. Natrafiłem u Tyrmanda "Cywilizacja komunizmu" na wzmiankę o nim.

http://www.witkacy.republika.pl/cytaty_indexbis.htm

Powyżej można sięgnąć do cytatów z jego książek. Interesujący człowiek. Ma bardzo ciekawe i bliskie mi przemyślenia i wnioski.
Ja to pomyślałem, że może masz jakieś zdjęcia z Witkiewiczówki. Ale jak znasz jakieś opowieści dotyczące jego życia tam, to czemu nie?

przemijanie pisze...

Obecna Witkiewiczówka nie jest już tą samą, w której żył i pracował Witkacy, fotki budynku mam tylko z zewnątrz, muszę ich poszukać, chociaż szybciej pewnie będzie jak pójdę i nowe pstryknę. :-) Dla mnie Witkacy był przede wszystkim filozofem i pani, o której już wspomniałam, mówiła, że jak przychodził ich odwiedzać, to z jej ojcem zarówno prowadził ożywione dyskursy jak i bawił się fotografią :-)
A tutaj udało mi się odnaleźć portret Pani malowany ręką samego Witkacego, jeżeli chcesz się pobawić, to kliknij tutaj i tutaj życzę miłej zabawy :-)

meloman pisze...

Gdyby ta Pani zorganizowała kiedyś ognisko i zaprosiła na nie Witkiewicza, a ten by się zgodził przyjść w nadziei, że spotka kilkoro fajnych ludzi. Gdyby zaprosiła też Ciebie z tej okazji i pozwoliła przyjść z osobą towarzyszącą, a Ty byś zabrałaś ze sobą mnie, to mógłbym poznać Witkiewicza osobiście.

Prawda jakie to proste? Ciekawe jak wielu ludzi moglibyśmy poznać poprzez znajomych swoich znajomych? Czasem znając jedną odpowiednią osobę, można poznać pół światka w danej dziedzinie.
Ja np. znam kogoś, kto zna Wojtka Olejniczaka, a ten zna już wszystkich postkomunistów z Urbanem i Kwachem na czele. No może to nienajlepszy przykład był ;-)))
Szkoda, że z Witkacym już się nie da spotkać. Obaj byśmy na to samo ponarzekali sobie.

Tego portretu nie odnalazłem. Tzn. nie jestem pewien, który to? Jak wypocznę, to spróbuję jeszcze raz. :-)

meloman pisze...

Chodziło o Krystynę Głogowską?

przemijanie pisze...

tak :-)

meloman pisze...

Długo to trwało, ale nie myśl sobie, że przez ten cały czas , zastanawiałem się nad tym. ;-) Prawdę mówiąc, jak teraz zerknąłem, to od razu to dostrzegłem, a wcześniej nie, więc musiałem być zmęczony. Nawet spać się kładłem przed 22-gą, co mi się nie zdarza raczej.

Mam ostatnio urwanie głowy, jak to mówią. Pracy po uszy, naprawa auta (u kogoś, ale z tym wiąże się angażowanie czasu) i na dodatek lekka choroba córki. Nie wiem, czy nie ma słynnej grypy, bo lekkie objawy miała. Bardzo możliwe, że to była ta śmiertelna grypa. Skończyło się (mam nadzieję, że już się skończyło i nie wróci) na dwudniowym pobycie w łóżku. Nawet u lekarza nie byliśmy. Tak postanowiłem. A co?

przemijanie pisze...

Meloman
nie myślę tak :-) zdaję sobie sprawę, że mamy określone moce przerobowe i mnóstwo zajęć, a zmęczenie daje się nam we znaki.
Z tego, co wiem, to najważniejszym jest by grypę przeleżeć, gdyż najgroźniejsze są powikłania, których łatwo się nabawić forsując osłabiony chorobą organizm. Stare domowe sposoby może dłużej trzeba stosować, ale bywają niezawodne. Melomanie życzę zdrowia Tobie i Twojej Rodzinie.
Witkacego osobiście już niestety niepoznany, pozostaje nam jeno zapoznawanie się z jego twórczością.

meloman pisze...

Dziękuję i na wzajem. Zdrowia nigdy za wiele.
Ja nawet nie jestem pewien co to było i dlaczego? Wystąpiła nagle gorączka. Bardzo wysoka, a jak udało się zgonić, to już nie powróciła. Ani kaszlu, ani kataru. Tylko coś w płucach ciężko było.
Żartuję sobie, że to była świńska grypa, lecz nie wiem tego.

meloman pisze...

nawzajem, wzajemnie. Nie wiem, czemu tam spację cykłem? :-(