środa, 2 grudnia 2009

Pomiędzy Obłazową a Kramnicą

Obłazowa 670 m n.p.m.
Kramnica 688 m n.p.m.

Setki razy mijałam Obłazową Skałę, myśląc sobie; skała jak skała, co akurat w moim przypadku oznaczało dawaną sobie obietnicę, że kiedyś się po niej przespaceruję, aż tu pewnego pięknego pochmurnego i wietrznego dnia całkowicie niespodziewanie wreszcie udało mi się przy niej zatrzymać.



Warto było, oj warto,
chociażby dla samych widoków.



W sezonie jest tam wielu amatorów piękna i wspinaczki skałkowej, a ja miałam frajdę sam na sam z Mężem i matką naturą.



Porywisty lodowaty wiatr bronił dostępu do wysokiego brzegu pradoliny Białki,



a woda oblewająca skały zmuszała do zataczania szerokich łuków.



Jeszcze tylko zarobić od paru gałązek po twarzy,



pomoczyć trochę buty i fru na skałkę.

4 komentarze:

N. pisze...

Fiu fiu jakie widoczki:)

ptaszka pisze...

Niby tylko górka, ale jaka!:)Nawet jesienią ma swój urok.

meloman pisze...

Jak liście opadną, to można zobaczyć coś, czego wcześniej nie było widać, to fakt. :-)

przemijanie pisze...

Ninuś
pewnie i przez cały dzień człowiek by się tam nie znudził :-)


Ptaszka
właśnie, z tymi górkami tak już jest, każda ma swój niepowtarzalny urok, a jakie wyzwanie przed człowiekiem stawiają, no bo chciałoby się każdą dokładnie obejrzeć i wyjść na nią, by świat z innej perspektywy dostrzec :-)


Meloman
a i wpaść do dziury w ziemi, którą opadłe liście ukryły, no w każdym razie emocji nie brakuje nigdy ;-)