piątek, 25 marca 2016

Wielki Piątek Męki Pańskiej (1)

 Pewien nieostrożny Cieśla przybyły z jakiejś galilejskiej mieściny odpowiada przed sądem za zakłócenie porządku publicznego i podburzanie ludu do buntu. Przed paru dniami wywołał awanturę w świątyni, wypędził z niej zwierzęta ofiarne i poprzewracał w przedsionku stoły bankierów, głośno nazywając święty przybytek jaskinią zbójców. 
(…)
byliśmy obecni na przesłuchaniach. 
(…)  
stan naszych głów utrudniał zrozumienie, o co chodzi, tym bardziej, że Żydzi wykrzykiwali po aramejsku. 

 Ale było jasne, że starszyzna ze świątyni i kupcy zabiegają o wyrok śmierci na tego człowieka. 
— Za to, co uczynił w świątyni?  
— Tak, a także za to, że wędrował po całym kraju i przemawiał do rzesz, które gromadziły się, żeby go słuchać. 
— O czym im mówił? 
— Głosił nową religię. Rozmawiałem z pewnym legionistą Piłata znającym aramejski. Według niego Jezus nawracał prosty lud na religię, która nie ma wiele wspólnego ze świątynią. Niektórzy świadkowie pletli zupełnie od rzeczy. Jeden pod przysięgą zeznał, jakoby Galilejczyk zapowiedział, że zburzy świątynię i w trzy dni na nowo ją postawi. Brednie! Oczywiście Żydom zależało tylko na wyroku śmierci. Każde świadectwo było dla nich dobre, jeżeli prowadziło do tego celu. 
— A jak w tej chwili stoi sprawa? 
(…)
 U Heroda zapadła decyzja, że dzisiaj zaraz po śniadaniu znowu przyprowadzą Galilejczyka przed oblicze Piłata. Prawdopodobnie już są w insuli. 
 Piłat będzie musiał spełnić ich żądania, a żądają... — Paulus zawahał się, nim dokończył — śmierci na krzyżu. Słyszałem, jak o tym mówili między sobą. 
(…) 
 Piłat chce nam powierzyć zadanie zbyt haniebne i niebezpieczne dla miejscowego legionu; woli, żeby jego cenni legioniści nie byli w tę sprawę wmieszani. Oddział z Minoi jutro opuści miasto. Jeśli skutki okażą się przykre, my już będziemy daleko stąd. Podciągnął pas na brzuchu i wyszedł. 
Marcellus po chwili wahania ruszył za nim, aby mu zlecić wyznaczenie dwudziestu żołnierzy do dzisiejszej służby. Przez uchylone drzwi kwatery Paulusa zobaczył, że centurion łapczywie wychyla ogromny kubek wina.  
— Na twoim miejscu, Paulusie — rzekł surowo, wchodząc do pokoju — nie piłbym więcej. I tak za dużo już wypiłeś.  
— A ja na twoim miejscu piłbym, ile wlezie — odparł zuchwale Paulus. Zataczając się nieco, zbliżył się i patrząc wyzywająco w twarz dowódcy dodał: 
— Będziesz dzisiaj krzyżował człowieka. Widziałeś kiedy taką egzekucję?  
— Nie — Marcellus potrząsnął głową. — Nie mam pojęcia, jak się to robi. Będziesz musiał mnie tego nauczyć.  
 Paulus ostrożnie cofnął się ku stołowi, na którym leżał śmiesznie bezkształtny bukłak, napełnił duży kubek i rozchlapując trochę wino podał go młodemu trybunowi. —Nauczę cię na miejscu — powiedział. — Teraz pij. Do dna! Będziesz żałował, jeżeli nie posłuchasz mojej rady. Czeka nas robota, której trzeźwy człowiek nie wytrzymałby. Marcellus bez sprzeciwu wychylił kubek.  
— Nie chodzi tylko o to, że ten sposób zadawania śmierci jest obrzydliwy i okrutny. Ale to jest niezwykły człowiek. Wolałbym nie mieć nic wspólnego z tą historią. 
— Obawiasz się, że jego duch będzie cię straszył w snach? — spytał Marcellus odrywając usta od na pół opróżnionego kubka i siląc się na przekonujący ironiczny uśmiech.  
— Ano zobaczymy, jak będziesz się czuł potem — mruknął Paulus, zagadkowo kiwając głową — świadkowie mówili, że w świątyni zachowywał się, jakby to był Jego własny dom.  To spostrzeżenie wcale nie tak głupie, jakby się mogło zdawać. U starego Annasza, sam widziałem, robił wrażenie pana tego domu. A kiedy stanął przed Kajfaszem, można było myśleć, że wszyscy obecni są podsądnymi, ale nie ten Jezus. W całym tłumie zgromadzonym w insuli On jeden był spokojny.  Pretoria także do Niego należy, Piłat to zrozumiał, jak sądzę. 
 Kiedy któryś ze świadków oskarżył Jezusa, że podawał się za króla, Piłat wychylił się i patrząc Jezusowi prosto w twarz spytał: „Tyś jest król żydowski?"  Zauważ, że nie spytał: „Czy mówisz, że jesteś królem", ale: „Tyś jest król?" I wcale nie brzmiało to sarkastycznie. 
(…)
— A cóż odpowiedział ten Galilejczyk, kiedy go Piłat spytał, czy jest królem? — Odpowiedział, że królestwo Jego nie jest z tego świata — odparł Paulus i ręką zrobił niewyraźny gest, podnosząc ją spiralnie w górę.  
— Nie tylko jesteś pijany    stwierdził z  niesmakiem Marcellus — ale, co gorsza, rozum ci się pomieszał. Idź lepiej teraz spać. Zamelduję, że zachorowałeś.  
— Nie, nie zostawię cię samego w tej ciężkiej godzinie, Marcellusie! 

Lloyd C. Douglas "Szata”