No tak, zawsze jest coś za coś.
I chociaż w górach już tylko II stopień zagrożenia lawinowego oraz im wyżej tym cieplej, to w moim zasięgu pozostają jedynie pagórki, a i one z dużym trudem i bólem.
Nie mogę wyjść z podziwu, że udało mi się trafić obiektywem w jakikolwiek obiekt. Uwaga-uwaga, teraz będę narzekać; aparat bez celownika podczas słonecznej pogody jest tylko lusterkiem, i na nic zapewnienia producentów, że sobie można ekran rozjaśnić, i że nowa generacja oraz najnowsze osiągnięcia techniki pozwalają na …. No, innymi słowy mogłam jedynie sprawdzić, jaka to ja jestem ładna na spacerku podczas mroziku.
Powyżej, jak już zapewne wszyscy poznają, błyszczące w słonecznych promieniach stycznia Jatki, a poniżej na drugim planie część Gubałówki administracyjnie przynależna do Kościeliska.
Tak-tak, wiem, ta fotka to knot, gniot i w ogóle, ale okienko na poddaszu, za firanką sopli i śniegu, czyż nie jest urocze?
Skrzyło się pięknie na śniegu,
tak tylko wspominam,
na wszelki wypadek, gdyby widać nie było.
Zagadka 1
I gdzie ten cień stoi?
Czy może leży?
Zapytałam podchwytliwie.
A tę fotkę powiększamy i próbujemy się pobawić w odszukanie Willi pod Jedlami, albo od razu bezbłędnie ją wskazujemy.
I jeszcze raz zachwyciły mnie sople.
Wkurza mnie ten smog, ot co, ale wiem, że sama nie dam rady nic z tym dziadostwem zrobić.
Zagadka 2
A teraz gdzie ten cień stoi?
Czy może leży?
Zapytałam z podchwytliwym uśmiechem na twarzy, który widziałam w lusterku LCD.
A oto zimowy badylek,
w nagrodę dla zwycięzców konkursu :-)
:-*