piasek, wydmy oraz oaza,
ale gdy pojawi się wystarczająco dużo wody,
cała rozkwita.
Rozglądam się uważnie szukając obrazów z mojej wyobraźni.
Dostrzegam namiastkę,
do której chcę dotrzeć.
Będę szła przez las,
w którym spodziewam się spotkać kolorowe grzyby.
Z góry obserwuję przez chwilę teren i staram się zapamiętać drogę,
chociaż te próby przy moich umiejętnościach właściwie z założenia skazane są na niepowodzenie.
Jest wytyczony szlak, ale zamierzam jak zwykle nie korzystać z utartych ścieżek.
To były jedne z groźniejszych zwierzaków, które spotkałam, na szczęście były zajęte tylko sobą.
Okazuje się, że jednak zabłądziłam, po krótkim spacerku poza szlakiem znowu znalazłam się na wytyczonej drodze.
Kolorowy akcent jesieni o tej porze wszędzie mile widziany.
Cieszę się bardzo, gdy uda mi się dostrzec łachę piachu trochę większą od piaskownicy.
Wyobrażenia w zetknięciu z rzeczywistością.
A wieża zamknięta na kłódkę.
O!

11 komentarzy:
Trzeba było zacząć wycieczkę od tej strony, którą Rado proponowałem. Tam piachu jest więcej, ale teraz już to wiesz. Tzn. po tej stronie też jest, ale zarośnięty. Z opisu wynika, że tutaj występował inny rodzaj wydm.
Ja byłem w tamtej części raz. Złaziłem teren, ale nie bardzo wiedziałem gdzie mam iść, bo wszędzie zjeżdżone samochodami i quadami. Wszystko wygląda tak samo. Ale jak już natknąłem się na piach, to był czysty i grząski.
Meloman
to było takie wstępne rozpoznanie terenu, myślę, że przynajmniej jeszcze raz się tam wybiorę, na dłużej i o innej porze roku :-)
A ile czasu tam spędziliście, jeśli wolno spytać? Bo ze zdjęć to widzę, że nie tak mało. Na oko pół dnia chyba.
Meloman
tak, w sumie pół dnia, ale dla mnie to za mało, gdyż dość dużo czasu zabiera pstrykanie fotek. Brakowało mi zmęczenia się, czyli obszar, który udało mi się przejść był zbyt mały.
Cała pustynia to obszar około 20km2. Jednak 3x7km jest do zrobienia. I tak przeszłaś jednorazowo o wiele więcej niż mnie się kiedykolwiek udało. ja jeszcze nie wybrałem się na większą wyprawę tam. Pierwszy raz na rowerach byliśmy, a po pustyni to trudno je było nawet pchać, o jechaniu nie wspomnę. Dostać się tam nie jest prosto jak się nie ma auta.
P.S. melduję się po wycieczce na Wielką Raczę. Wycieczka udana, gorzej z dojazdem, bo w sumie 7 godzin pobytu tam i 7 godzin jazdy (w obie strony). Przez samo Bielsko jechałem ponad godzinę jak wracałem. :-(
Widoczność była znakomita. Było dość ciepło i dużo Słowaków.
Pustynia była dla mnie spacerkiem :-) pewnie gdyby panował upał dostałabym porządnie w kość, ale była piękna pogoda; słońce, chmury i wiaterek, po prostu marzenie.
Cieszę się, że miałeś udaną wycieczkę :-) niestety z dojazdami u nas jest kłopot, dlatego wyruszamy na wszelkie wyjazdy bardzo wcześnie :-(
Też miałam dzisiaj udaną wycieczkę, pochwalę się, że i foty kapitalne mi wyszły, pewnie opiszę ją na blogu, ale na razie więcej jestem poza komputerem, zachłannie łapię promienie słoneczne i bawię się aparatem, znaczy się, trochę eksperymentuję ;-)
Na nogach jak się idzie po pustyni, to może być spacer. W upale już niekoniecznie. Trzeba zabierać sporo wody, a ta jednak waży.
Rano było dość znośnie z dojazdem. Starczyło nieco ponad 2,5 godz. Ale powrót? Wcześnie wyjechałem do domu, bo już o 15:45, a dojechałem około 19:30. :-( Rano (w niedziele) to nie ma problemu. Jadę tyle ile mi auto wyciąga.
Ale na ruch wahadłowy nic nie poradzę. Jadę najkrótszą drogą i najprostszą. I tak w Węgierskiej Górce stało dwóch gości z lizakami i CB i kierowali ruchem. A Bielsko zakorkowane. Jak auta zjeżdżają z trzech kierunków na jeden pas ruchu, który jeszcze mija utrudnienia, to musi być korek. Ludziska korzystają jeszcze z dobrej pogody. Ta ma się od jutra zmienić i to chyba na dłużej. :-(
Trzecie od końca zdjęcie przypomina zimowy krajobraz:-) Podoba mi się. I pustynia nasza tez coraz bardziej. Gdybym nie mieszkała tak daleko, wybrałabym się na weekend.
Jak za daleko dla kogoś, kto hasa po Europie?
Ptaszka
Bardzo mi miło usłyszeć, że się fota podoba, dziękuję :-) a pustynia zarasta nam, brakowało mi większej przestrzeni, takiej, po której piasek pędzony wiatrem wędruje i tworzy wydmy :-)
Też wybierając miejsce wycieczki kieruję się odległością, marzy mi się szybka kolej, która umożliwiłaby krótką podróż na wypady weekendowe po naszym pięknym kraju.
Melomanie czasami za granicę jest nam bliżej, ja np. do Bratysławy i Budapesztu mam 320 km, do Wiednia – 380 km, a już do Warszawy – 450 km
To prawda. Może tak być, ale w przypadku Ptaszki tak nie jest. Przynajmniej z Jej relacji to wynika.
:)
Prześlij komentarz