środa, 16 września 2009

Dolina Białego

Biel skał w tej dolinie tłumaczy jej nazwę.



Wodospady, wodospady,
czyż nie są piękne?
Tak, tak, to ten sam,
ale oderwać się od niego nie mogę.



Bardzo rzadko zaglądam do tej dolinki,
no, tak tylko by sprawdzić,
czy wszystko jest na swoim miejscu.



Skały stoją jak stały,



potok płynie jak płynął,



huby coraz większe,



i tylko to miejsce ukrywa tajemnicę,
bo w tych skalach znajdują się śladowe ilości rudy uranu.



Na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych XX wieku dolina była ogrodzona,



a wstęp do niej zamknięty,
strzeżony przez strażników z psami.



Ech, ta cudowna biel skał i zachmurzonego nieba
oraz drobny deszczyk, który ze ścieżki robi ślizgawkę.
Ostrożnie i pomalutku sobie idę,
gdyż z takich miejsc w ogóle nie chce mi się wychodzić.



Na koniec akcent już jesienny,



a ja być może powrócę tu jeszcze zimą,
wiosną i latem.

16 komentarzy:

nn pisze...

Górskie potoki, to to, co w górach lubię najbardziej. A jak się kaskada, czy wodospad jeszcze trafi o co nietrudno, to bajka.

Stali strażnicy z psami i pilnowali, żeby uranu w kieszeniach nie wynieść ;-)
Teraz ludzie wykształcone, pokończyli studia makijażu i inne takie, to wiedzą, że lepiej tego nie tykać. :D

nn pisze...

http://wiadomosci.onet.pl/2042930,403,item.html

hurrrra! Aż chce się żyć!

:-(((((((((((

przemijanie pisze...

Meloman
stali i pilnowali, by nikt się niedowidział, że tam wydobywają rudę o znaczeniu strategicznym, wszak trwała wojna zwana zimną, ale na tym terenie wymiana ognia jeszcze miała miejsce w latach pięćdziesiątych. To byli żołnierze, a wiesz jak wygląda strażnik z psem? Jego nie widać.
Powiadasz, że chce się żyć :-( otóż mnie się nie chce i to już od dłuższego czasu, powodów mam tak wiele, iż nawet nie chce mi się ich wymieniać, ale są jeszcze liczne obowiązki, a jednym z nich praca by zostawić po sobie świat lepszym niż się zastało. Normalnym jest, że człowieka na przemian raz ciska cholera, innym razem ogarnia zniechęcenie, kiedy widzi, iż źle się dzieje i jest się bezsilnym. Większość chce czuć się szczęśliwymi tu i teraz, myśląc raczej krótko i ewentualnie średnioterminowo, dzień po dniu oddają po kawałku swoją wolność, oddają coraz większe pole do działania urzędnikom, którzy wcale od nich nie są mądrzejsi, powiedz mi proszę skąd u ludzi taki brak wiary we własne siły i możliwości? Dlaczego powierzają swoją i swojej rodziny przyszłość ludziom, którzy nie potrafią nawet swoim życiem sensownie pokierować? Ja wiem, że nie ma ideałów i każdego rzeczywistość przygniata, a mówi się, że sensem życia jest szczęście, mnie chodzi o możliwe do zniesienia proporcje, gdyż wiadomo, że kontrast pomaga w przystępny sposób zrozumieć wiele spraw i tak jak zło pozwala docenić dobro, tak wszystko ma swój koniec. Ponure to, ale i zarazem optymistyczne.

Anonimowy pisze...

jesień...
:))

Crazy pisze...

westchnę tylko...;-(

ptaszka pisze...

Staram się naprawiać co mogę i nie przejmować rzeczami. na które nie mam wpływu.
Kolejna piękna wycieczka Alusiu*)

nn pisze...

Przemijanie domyślam się po co stali. Tak tylko żartowałem ;-)
To kto tę rudę wydobywał, tak żeby nikt nie wiedział? Nie zatrudniali miejscowych?
Czasy kiedy trwała zimna wojna, to okres w którym Amerykanie pokazywali wyższość kapitalizmu nad komunizmem. Pokazywali i pokazali. Dziś już chyba coraz mniej to pamiętają, bo Ameryka idzie w socjalizm, a ten skończy się komunizmem, bo to najwyższa jego forma.
Kiedyś z nim walczono, teraz uważa się go za wielce potrzebny. Widać, że amnezja, to nie tylko cecha Polaków.

"powiedz mi proszę skąd u ludzi taki brak wiary we własne siły i możliwości?"
Pewnie różne są przyczyny. Jedni boją się, bo taki mają charakter. Mają problemy w podejmowaniu decyzji i wolą żeby ktoś za nich decydował (idealnie pasują do obecnego systemu i są skarbem dla rządu). Inni boją się widząc jakie kłody pod nogami mają ci, którzy już coś robią. A kłody coraz większe, bo i władza urzędników coraz większa. Jeszcze inni są mało kreatywni. I to też z różnych przyczyn. Sieroty po komunie, inni mało wykształceni, bo mało inteligentni, oraz tacy co drygu nijakiego do niczego nie mają. Za komuny byli tzw. cwaniaczki i oni sobie radzili. Ja bym wolał, żeby nie trzeba było obecnie być cwaniaczkiem, żeby sobie móc prowadzić cośtam. A jest niestety tak, że jak chcesz ciuch w Polsce zrobić, to trzeba belkę materiału kupić z przemytu z Turcji. Nie każdy tak może, bo nie każdy ma kontakty. Inaczej nie sprzedasz, bo cena będzie taka, jak markowych ciuchów. U nas to można kasę kręcić, ale jak się dysponuje grubym portfelem. Kupujesz TIRa koszulek z Chin po parę groszy za sztukę i sprzedajesz po kilka złotych. Malutki ma prze...kichane.
A tak w ogóle to ciszę się, że nie zostałem obdarzony większą inteligencją, bo jak bym rozumiał jeszcze więcej niż obecnie, to by mnie rozerwało na miejscu ze złości.

Matka bez lukru pisze...

pięknie tam...

nn pisze...

Alusiu skoro podobają Ci się moje linki, to proszę. Jest tam m.in. o przyczynach likwidacji mojego bloga :-)

http://tiny.pl/hqrb8

Jest na temat, który lubisz. :-)

przemijanie pisze...

Ange
już rozpoczęła panowanie :-)


Crazy
nie tylko :-) jeszcze nie raz przespacerujesz się po pięknych szlakach :-)


Ptaszka
dziękuję pięknie :-)
też tak się staram, ale mi jeszcze nie wychodzi :-(
dlatego tak bardzo lubię wycieczki, bo na nich mogę oderwać się od trosk :-)


Meloman
nie zatrudniali, na tym terenie praktycznie każdy miał i ma kogoś z rodziny w Ameryce; za chlebem Panie, za chlebem. Jeszcze moje koleżanki znały swoje matki ze zdjęć, listów i rozmów telefonicznych, a kłopoty z wizami przyczyniały się do tego, że osobiście nie mogły spotkać się nawet na swoim ślubie :-(

Dziękuję pięknie za wyjaśnienia i link, a to, co napisałeś potwierdzają moje obserwacje.
Natomiast, co do inteligencji, kiedyś przeczytałam taką jej definicję, która mi się bardzo spodobała; inteligencja jest miarą umiejętności przystosowania się do panujących warunków w otoczeniu.... i od tej pory w ogóle nie przeszkadza mi jak ktokolwiek powie o mnie, że nie jestem inteligentna :-)


Karmelkowa dziewczyna
Witam ciepło i zapraszam serdecznie :-)
Tak, pięknie i prawdę mówiąc przy każdej pogodzie :-)

nn pisze...

Alusiu Ty nieinteligentna? Toż gdybym ja miał Twoją inteligencję, to właśnie by mnie chyba rozerwało.
A ta definicja, to jakaś dziwna. Z dotychczas poznanych nijak nie pasuje. Może w efekcie tym się mogłaby objawić, ale jako definicja, nie oddaje tego o co chodzi. Bym powiedział, że tylko zaciemnia obraz. ;-)

przemijanie pisze...

Meloman
dziękuję pięknie za miłe słowa, chciałabym jednak by nas nie rozrywało pod żadnym pozorem :-) mnie definicje i różne testy dotyczące ludzkiej psychiki i osobowości nie przekonują, zgadzam się, że raczej zaciemniają obraz, gdyż upraszczają bardzo złożone zjawiska. Przytoczyłam jedną z wielu spotkanych definicji, która mi się o tyle spodobała, że może w niewielkim stopniu wytłumaczyć zjawiska masowe. Oczywiście jest w niej prawie tyle samo za i przeciw, także nie będę jej specjalnie bronić.
Aha, nie skusiłam się na test słynnej MENSY, nie mam o tej organizacji dobrego zdania, życzą sobie spore opłaty, a najważniejsze, że może dopiero wtedy bym się zdołowała :-)
a tak na poważnie dla mnie to bez znaczenia. Każdego człowieka traktuję i to bez względu na jego wiek za mądrzejszego ode mnie.

nn pisze...

Ja na Mensę, to bym się nie porywał.
W zwykłym teście wypadłem tylko ciut lepiej od Pudziana. ;-)))
Poza tym do testów można się przygotowywać rozwiązują je masowo. Da się trochę podciągnąć wynik, tylko co mi to da? Będę inteligentniejszy? Lepiej coś poczytać.

nn pisze...

Chodziło mi o przysłowiowego Pudziana, Bo nie wiem jaki wynik miał Mariusz. Nie wiem, albo nie pamiętam.

przemijanie pisze...

ten test to jedna z wielu ocen wymyślona przez ludzi dla ludzi, także z założenia nie jest doskonała i w moim odczuciu nic nie mówi o drugim człowieku, tym bardziej, że jak słusznie zauważyłeś można wyniki podciągnąć w kierunku, który by nas satysfakcjonował :-)

nn pisze...

Jak pamiętam ten narodowy test na inteligencję, to jeden był nastawiony na matematykę, kolejny był bardziej humanistyczny. Logika występowała w obu chyba. Siłą rzeczy musiałem w pierwszym wypaść lepiej. Wynika z tego dla mnie taki wniosek, że testy mogą być różnie ułożone. Jedne nam bardziej odpowiadają od innych, a to źle, bo nie odzwierciedla prawdy. Można próbować mierzyć inteligencję i się to robi, ale do prawdziwości takich testów jeszcze długa droga. Moje wyniki mogą się wahać od poniżej przeciętnej, do powyżej przeciętnej. I jaki z tego wniosek? Średniak jestem.