wtorek, 8 marca 2011

Nasosznik trzęś (Pholcus phalangioides)

Prawie się zaprzyjaźniliśmy, tzn. delikatnie przeniosłam go sobie z łazienki do pokoju, bo na suficie ciężko było zrobić portrecik.
O, teraz widzę, że za malowanie trzeba by się było zabrać, gdyż farba już popękała.



Na parapecie szybko ulokował się tak, by nie pozostawić mi żadnych wątpliwości, że rozmawiać ze mną to on nie zamierza.
No tak, okna i parapet też trzeba będzie umyć.



Już go nie chciałam ruszać z tego ciemnego miejsca, by mi w jakiś silny stres nie wpadł, dlatego delikatnie latarką z daleka oświetliłam obiekt, ale najwyraźniej to dyskotekowe światełko nie przypadło mu do gustu.



Chcąc poprawić jego samopoczucie dałam mu w prezencie taką czapeczkę, no cóż, nie spodobała się i czmychał mi z parapetu na podłogę, ukrył się pod szafką. Teraz boję się odkurzać mieszkanie by go nie skrzywdzić.



Dobranoc pajączku :-)