sobota, 7 lipca 2012

Podniebna walka

Ależ to było widowisko,



ale po kolei,
najpierw mnie upał zmógł,
o zefirku gdzieżeś się podział gdzie,
szłam jak z dzisiaj na wczoraj,
o ludzie kochani już nie mam siły,
krople potu oczy mi zalewały,
o rany, taki upał w lipcu to był dwadzieścia lat temu,
migotki przed oczami miałam,
o nie, przecież trzeba dojść do celu i wypadałoby o własnych siłach także do domu
zatem jak usłyszałam, że coś się dzieje na niebie,
to w pierwszej chwili nie wiedziałam, o co chodzi,
ale to co zobaczyłam, całkowicie mi oddech zabrało,
pstryknęłam tę fotkę nie licząc specjalnie na jakikolwiek pozytywny efekt,
po czym już skupiłam się tylko na podniebnym widowisku,
jak nic, kruk przegonił orła.