piątek, 27 sierpnia 2010

A może by tak do Doliny Białego

Kiedy idę ścieżką pośród lasu i patrzę z uwagą pod nogi, no dobrze, przyznam się, już tyle razy sobie skręciłam nogę w kostce, że odczuwam strach przed kolejną kontuzją, jakoś nie mam ochoty na siedzenie w domu, aha, ale ja nie o tym chciałam, tylko o tym, iż lubię słuchać prowadzonych rozmów na szlaku, zwłaszcza przez dzieci.



Dzieci raczej wiedzą, że w górach słychać szum potoków i kiedy wchodzi się w obszar kompletnej ciszy budzi to ich niepokój, starają się upewnić, czy aby są na właściwym szlaku, za to widok wody najwyraźniej je cieszy,



a kolejny niewielki wodospad sprawia prawdziwą frajdę.



Kształt skał nasuwa przeróżne skojarzenia, i piękne jest to, że nie zawsze widzi się to samo.



Ale ma fryzurkę, prawie taką jak ja :-)



Rwący potok utworzył ciąg kaskad,



wodospadów



i zielonych baniorów.



Według obliczeń to właśnie ten potok ma największy w naszych Tatrach spadek.



...



...



I znowu przyszło nam pożegnać płynący wapiennym łożyskiem potok oraz dolomitowe skałki.