wtorek, 30 listopada 2010

Na Rafaczówki

W krótkie listopadowe dnie można sobie pozwolić jedynie na krótkie spacerki. A skoro w górach zimno i ślisko to wyruszam zboczem Gubałówki w kierunku Harendy.



Trochę lasem, trochę polanami, trochę drogą.



Z lotu ptaka łatwiej zorientować się w topografii i tak stojąc sobie przy górnej stacji wyciągu narciarskiego na Harendzie widzę stację paliw na Ustupie, kawałek Olczy i …,
że co?
Tatr nie widać?
Ależ widać, widać, fotki Tatr z Rafaczówek będą w następnej notce.



Patrząc w kierunku północnym widzę na dużym zbliżeniu kościół w Zębie,



a na Bachledzkim Wierchu ogrodzony obszar, który ma upamiętniać istniejący kiedyś w Zakopanem kirkut.



Prawda Drogi Melomanie, że w niczym nie przypomina kirkutów, które nam tak pięknie prezentujesz.



W drodze powrotnej spotkałam tego oto sympatycznego smoka.
No i co się straszy?
Przecież wie, że się go nie boję.