gdy o wschodzie słońca zachodził nad Gubałówką.
I tak szłam za jego tarczą zahipnotyzowana.
W końcu zniknął zapowiedziawszy piękny dzień.
Nie wiem, co to za ptak szybował wysoko, był wielki i tak jak nagle się pojawił, tak znienacka zniknął.
Widoki piękne, zadymienie powietrza duże zatem fotki marne.
...
...
...
...
...
...
No proszę, smog, to raz, lusterkiem w oczy, to dwa, ale i tak piękny spacerek był,
a w futerku kotka księżycowy pył.
