No, no coraz lepiej, za chwilę skończą Ci się możliwości rozwoju. Więcej ujęć i zmieniaj parametry. Największe problemy są z ostrością.
Kiedyś mięliśmy naloty wiosenne małych czarnych mrówek mieszkały pod domem, pewnie nadal tam są. Teraz już nie. Mniej używamy cukru, po za tym nie jest już tak słodki.
Deu dziękuję pięknie ;-) Brak ostrości mnie dobija, ale ćwiczę ją, chociaż bardziej prawidłowym byłoby stwierdzenie, że to ona mnie gimnastykuje. Co do mrówki to stawiałabym na nią duża była, a w okolicy nie widać żadnego mrowiska, natomiast jest mnóstwo spróchniałych desek, krzaków i drzew.
Mówisz, że mój blog jest obserwowany? Chociaż pojąć nie mogę, dlaczego tak jest. Nie ukrywam, że jest mi bardzo miło z tego powodu.
Zanurzenie dziękuję ślicznie :-) do buzi przy odrobinie szczęścia też można, ale lepiej jednak zawsze sprawdzić, co na sztućcu się znajduje :)
Rado dziękuję pięknie :) podoba mi się ten wariant z ograniczeniem sprzętowym. A z mrówkami trzeba powalczyć, gdyż zdecydowanie za dużo ich biega po mieszkaniu.
Meloman martwisz się, że dopiero jesienią do Ciebie przylecą? ;-) U mnie naprawdę wszystko odbywa się z dużym opóźnieniem. :) Chociaż z tego, co czytałam o gmachówce drzwotocznej, to loty godowe odbywać się powinny na początku czerwca, ale pewnie nieprzyzwoicie ciepły kwiecień tego roku przyspieszył mrówkom cykl.
8 komentarzy:
Bo to brudnica?
No, no coraz lepiej, za chwilę skończą Ci się możliwości rozwoju. Więcej ujęć i zmieniaj parametry. Największe problemy są z ostrością.
Kiedyś mięliśmy naloty wiosenne małych czarnych mrówek mieszkały pod domem, pewnie nadal tam są. Teraz już nie. Mniej używamy cukru, po za tym nie jest już tak słodki.
Koleżnako, nie tylko mrówki, jesteś też obserwowana przez chyba jechowych
Z łyżeczki to chyba trafia się do buzi?
;)
Pozdrawiam:)
Mrówki są ok o ile trzyma się je w ryzach ,,Mrówkofonem" (nazywa się bez sensu, ale działa).
Zdjięcia całkiem, całkiem. Trochę nieostre (pewnie ograniczenie sprzętowe), ale ujęcia ciekawe.
Może się mylę, ale u mnie mrówki ze skrzydełkami pojawiały się dopiero jesienią :-(
Jeśli tak, to poprawcie mnie.
Deu
dziękuję pięknie ;-)
Brak ostrości mnie dobija, ale ćwiczę ją, chociaż bardziej prawidłowym byłoby stwierdzenie, że to ona mnie gimnastykuje.
Co do mrówki to
stawiałabym na nią duża była, a w okolicy nie widać żadnego mrowiska, natomiast jest mnóstwo spróchniałych desek, krzaków i drzew.
Mówisz, że mój blog jest obserwowany? Chociaż pojąć nie mogę, dlaczego tak jest. Nie ukrywam, że jest mi bardzo miło z tego powodu.
Zanurzenie
dziękuję ślicznie :-)
do buzi przy odrobinie szczęścia też można, ale lepiej jednak zawsze sprawdzić, co na sztućcu się znajduje :)
Rado
dziękuję pięknie :)
podoba mi się ten wariant z ograniczeniem sprzętowym.
A z mrówkami trzeba powalczyć, gdyż zdecydowanie za dużo ich biega po mieszkaniu.
Meloman
martwisz się, że dopiero jesienią do Ciebie przylecą? ;-)
U mnie naprawdę wszystko odbywa się z dużym opóźnieniem. :) Chociaż z tego, co czytałam o gmachówce drzwotocznej, to loty godowe odbywać się powinny na początku czerwca, ale pewnie nieprzyzwoicie ciepły kwiecień tego roku przyspieszył mrówkom cykl.
ja to ostatnio w św.pajonka zamordowałam pogrzebaczem od pieca .. masakra się boję ..
a muchy same padają od sterylki:)
cicho
Cicho
dlaczego boisz się pająków?
Prześlij komentarz