(jedna w ukryciu)
oraz Nosal z resztkami śniegu.
Jestem już na Pardałówce, ale
moim celem dzisiaj jest jednak miejsce,
ukryte gdzieś tam za pagórkami.
Odwracam głowę w kierunku wschodnim
i przez chwilę patrzę na kościół
na Cyrhli.
Piękna pogoda
i trochę słońca na ziemi
wróży udaną wyprawę.
Jeżeli będziecie przechodzić obok tego miejsca
to oznacza, że wybraliście dłuższą drogę.
Skowronki nad głową pięknie śpiewają,
świeżutka zieleń
po ostatnich obfitych opadach deszczu cieszy oczy,
buty mam już dobrze przemoczone
i nagle na sąsiednim pagórku dostrzegam.
Teraz już tylko pozostaje przeprawa przez parów
i chociaż ścieżki nie widać, kierunek już znam.
Rzut oka za siebie
i schodzę na dół,
po to by później znów wyjść pod górę.
Wzdłuż potoczka wśród drzew ukrywają się ptaki,
już parę głosów udaje mi się nawet rozróżnić,
a przede mną biegnie drozd przewodnik.
Zatrzymałam się na chwilę by pstryknąć mu fotkę,
ale on w tym momencie dał dyla w kwiatki.
Zajęta szukaniem ptaków w gąszczu zieleni
z nienacka wychodzę tuż obok płotu.
Wszystkie zdjęcia zrobiłam dzisiaj.
Poniżej parę linków.
1
2
3
4
5
6 (przedostatni akapit)
Widok sprzed bramy na Gubałówkę.
Pocztówka z Bachledzkiego Wierchu.
Celowo nie daję zdjęcia z widokiem na Giewont.
Zawsze pewne rzeczy najlepiej zobaczyć na własne oczy, porównać ze starymi zdjęciami i odpowiedzieć sobie na pytanie;
czy to na pewno to miejsce z pożółkłych zdjęć?

12 komentarzy:
Czuję, jakbym była tam z Tobą. Cofnęła się chwilę w czasie i szła obok. Dziękuję:-)
no i trzeba było gadać! robiłabym za misia w plecaku ;)
piękna wycieczka!
Ptaszka
dziękuję pięknie, iż przeszłaś tę drogę razem ze mną :-)
Ange
dziękuje ślicznie :) jak tylko masz chęć, to miejsce w plecaku zawsze się znajdzie ;-)
Jakże relaksujący i cieszący duszę i oko widok :)
Ładny spacerek. Ale "przejrzystość jednak była mglista". Rany jak ja już dawno na Antałówce nie byłem.
Alusia, ten pierwszy grób za ogrodzeniem to początki osadnictwa?
cor...
Pięknie spędzony dzionek. Chciałoby się tak dzień w dzień.
Ninuś
Oj tak, góry to jednak świetny wynalazek,
i jakże wdzięczny temat dla malarzy oraz poetów,
o fotografach już nawet nie wspomnę :)))
Makroman
też kilka lat nie byłam w tym rejonie, ale w końcu udało mi się wybrać :)
przejrzystość mglista budzi mieszane uczucia,
oznacza, iż słoneczna pogoda jeszcze przez jakiś czas się utrzyma,
natomiast jak góry są "blisko", to wiadomo, że koniec z ładną pogodą.
Cor
na szóstym zdjęciu samotna kapliczka stojąca na Ugorach przy pierwszej drodze do Zakopanego.
Była to Droga Homolacka prowadząca do hut żelaza w Kuźnicach.
Do połowy XIX wieku większość letników udawała się w góry z Kuźnic, do których docierano od Nowego Targu Drogą Homolacką, prowadzącą z dzisiejszego Ustupu przez Antałówkę.
Rado
tym bardziej, że jest to jedno z niewielu miejsc oddalone od ruchu drogowego, gdzie można na rowerze poszaleć :)
Doczekałem się na Twoją relację :-)
Ten kirkut w konfrontacji z tymi, które ja przedstawiłem wypada dość mizernie :-(
Ogrodzenia to jedyne czym obecnie mogą pochwalić się takie miejsca.
Musiałaś się sporo nachodzić by tam dotrzeć, ale jeśli nawet widok tego co tam zastałaś nie był zbyt fascynujący, to pejzaż wokół drogi cudowny, więc było warto. :-)
Z kluczami do bramy jest jak widzę u Was podobnie. Ja byłem ostatnio na cmentarzu, na który udało mi się wejść pomimo tego, że był zamknięty. Nie musiałem skakać przez płot, bo trafiłem tam "od zaplecza" i znalazłem miejsce gdzie pochylił się mur i zostawił przesmyk przez który przeszedłem bokiem. Dopiero jak byłem na terenie kirkutu, odnalazłem bramę i kłódkę. Napis na bramie (klucz znajduje się w ...) przeczytałem, kiedy wykonałem mu zza krat zdjęcie, wystawiając rękę :-)
Meloman
to, co teraz widać jest z 2004 roku. Mam wątpliwości, czy w obrębie obecnego ogrodzenia znajdował się kirkut, gdyż po wojnie, a na tym terenie wymiana ognia trwała praktycznie do 1950 roku nie pozostał żaden ślad. Macewy niestety zostały potraktowane, jako materiał budowlany. Przez płot doliczyłam się, zarośniętych trawą, sześciu kamiennych tablic, na których żadnych napisów nie widziałam oraz z daleka widocznego, skierowanego na wschód pomnika upamiętniającego mieszkających na tym terenie Żydów. Napisy na pomniku są wycięte w kamieniu i z daleka nieczytelne. Z tego, co piszesz wynika, że zamknięcie bramy na klucz i tablica informacyjna, gdzie można go odnaleźć jest standardem.
Podsumowując, stojąc tam za ogrodzeniem, czułam taką dziwną pustkę, normalnie jak jestem na jakimkolwiek cmentarzu wydaje mi się, że jestem ogniwem łączącym przeszłość z przyszłością.
Napisy z tablic często znikają. Zależy to od zastosowanego materiału. Czas robi swoje. Tam, gdzie są widoczne, a ktoś chce je wyróżnić maluje sie wnetrze po dłucie, i wtedy widać napis z daleka. Są też takie macewy, na których na kolorowo wypełniają rysunki, W moim terenie jest co najmniej kilka dość dobrze zachowanych kirkutów. Choć jak napisałem "ruina". Jednak stoją i można je zobaczyć. Z kluczami to norma, o ile jest brama i ogrodzenie. W Częstochowie kłódki na moje szczęście nie było. Za to po moim tam wejściu pojawiło się kilka osób. Nawet przeszło mi tam przez myśl wtedy, że gdyby nas ktoś tam zabił, to nigdy by nas nie odnaleziono, a po chwili już byli ludzie, chętni zobaczyć to co ja :-)
Meloman
też zaobserwowałam, że ludzie chętnie przyglądają się czemuś, jeżeli widzą, że kogoś konkretna rzecz zatrzymała. Często spotykam się z takim zjawiskiem, że dopiero jak wyceluję w coś obiektywem ludziska znajdujący się w pobliżu też wyciągają aparaty i fotografują, a wcześniej albo w ogóle nie zauważyli, albo przechodzili obojętnie.
Cmentarze są rzeczywiści idealnym miejscem na ukrycie ciała i wbrew pozorom nie jest to takie trudne. Kiedyś widziałam, jak bardzo młodzi ludzie bawili się na cmentarzu, przechodząc obok grobowca, w którym były pionowo ustawione tablice z nazwiskami pochowanych w nim ludzi, chłopak kopnął w jedną z tablic, która z charakterystycznym odgłosem przesunęła się zapraszając go do środka. No cóż, wystraszona na maksa para dość zabawnie wyglądała.
Prześlij komentarz