Świeżutka pokrzywa
i czosnaczek pewnie nadałyby się na sałatkę.
Czy ktoś pamięta jeszcze purpurowe szyszki modrzewia?
Ciekawe czy wiesz,
w którym miejscu znajdują się te trzy deski
obciosane na kształt panoramy Tatr?
Dolne gałązki modrzewia wykorzystały okazję by zobaczyć;
co się dzieje za płotem?
Ładne, prawda?
W sąsiednim pokoju za zamkniętymi drzwiami ktoś siedzi przy komputerze, ogląda TV i wcina całe stado krówek.

20 komentarzy:
muuuuu!muuusi to być mecz za tą ścianą...?
;)
ładnie u Ciebie...
Jak zawsze zdjęcia rewelacyjne i optymistyczne:)
No tak, czosnaczek też się nadaje na sałatkę ;)
Ange
tam nie zaglądam, bo jeszcze mogłabym się przyczynić do unicestwienia stada krówek, zresztą podejrzewam, że to o to chodzi, dlatego ulotniłam się z miejsca zdarzenia ;-)
Iskra
jak tylko przez cały miesiąc nie pada deszcz lub nie dusi smog, to tak :)
Ninuś
dziękuję pięknie, miło mi, że tak mówisz :)
Anico Novak
dziękuję ślicznie, już zmodyfikowałam trochę, poszukam jeszcze modelowej pokrzywy i jak ją znajdę to dodam :)
Zdrada, zdrada, zdrada - pożeranie bezdomnych krówek, zdrada i hańba, przed telewizorem, libo komputerem. Te papierki podstępnie odwijane, łamiące się kawałeczki masy krówkowej, wstyd. Do czego to doszło: ukrywam się przed zwierzątkami na obrazkach, jeśli mnie dojrzą to je ZJEM, em, em, em. O wy niedobre, niedobre...bardzo dobre, kruchutkie takie.
A ja myślałam, że to była zamierzana dezinformacja :)
Deu
cudne :)))
dziękuję pięknie :)))
a ja już siódmy dzień bez słodyczy :-(
ale koniec maja zbliża się wielkimi krokami :)
Anico Novak
jakby to powiedzieć? ;-)
A tak niedawno Makroman
pięknie przedstawił czosnaczka :-)
No to trzymaj się Przemijanie w swoim postanowieniu. Ja przestałem słodzić herbatę jakieś dwa tygodnie temu. tzn cukier odstawiłem kilka lat wcześniej, a teraz przyszła kolej na słodziki. Ale ja dam radę. Już wiele rzeczy musiałem w życiu odstawić. Ziemniaki, pomidory, kiełbasę, mięso wołowe i wieprzowe, soję, kukurydzę, więc słodzik to pryszcz.
Wiem, że kobiety maja szczególną skłonność do słodyczy. Wiem, bo mam dwie w domu ;-) Trzymam kciuki. Wszystko jest kwestią nastawienia. ;-)
Meloman
dziękuję pięknie :)
Ale Ty masz strasznie dużo zakazów żywieniowych :-(
Te moje słodycze, nad którymi tyle się rozczulam, to pikuś w porównaniu z Twoimi wyrzeczeniami.
Naprawdę podziwiam Cię.
czosnaczek, czosnaczkiem - też odrobiłam lekcje u Makromana, ale nigdy nie oparzyły Cię kwiaty pokrzywy, takie wiszące, zielone, niepozorne ? :)
Poparzyły i zdrowa byłam :)
A tak naprawdę to mam jakieś upośledzenie. Na szybko, mylę np. karnisz z żyrandolem, muszę się skupić by podać prawidłową nazwę danej rzeczy. Nie rozróżniam ludzi na ulicy. Jeżeli kogoś naprawdę dobrze nie znam, to go nie wyłowię z tłumu, a i tak zdarzają mi się pomyłki. Oglądanie filmów czarno białych jest dla mnie udręką, prawie wszyscy są jednakowi i już na samym początku nic mi się nie zgadza. To, co innym przychodzi z ogromną łatwością mnie kosztuje mnóstwo pracy. Na okrągło zdarzają mi się różnorodne wpadki. ;-)
Ja z kolei nie umiem zapamiętać cyfr i dat. Nie pamiętam dat urodzin własnych dzieci, a swoją zapamiętałym metodą zawiłych skojarzeń.
Mam też poważne kłopoty z czytaniem, czytam zupełnie jakoś tak na pamięć, na wyprzódki.
A instrukcje to dla mnie betonowa ściana.
Tak jak Ty, ma mój mąż: makowiec to margines, a wszystkie iglaste to sosny- on się wcale nie skupia żeby przypomnieć sobie właściwą nazwę- moja wina, nauczyłam się domyślać o co mu chodzi :)
Raz widzianą twarz zapamiętuję na całe życie. Również słowa... tak lekko zwyczajnie tak, tak :)
heheh racja ;) prawidłowa reakcja ;)
Ładne drzewne kwiatki:-)
Mylę często pralkę z lodówką, nie pamiętam cyfr. Za to twarz, tak jak Anico, pamiętam już na zawsze. I różne z pozoru nieważne zdarzenia czy słowa.
Przemijanie to jeszcze nie wszystkie z moich zakazów żywieniowych. Dochodzą do tego jeszcze dania z dodatkami wyżej wymienionych lub też ich pochodne , np mąka ziemniaczana, ketchup, ale też nie piję mleka i unikam białych serów. To i tak nie wszystko, ale nie piszę tego, żebyś się nade mną użalała :D, a po to, żeby Ci ulżyć ;-)
Anico Novak
Porozumienie z mężem bez słów? Podoba mi się :)
Ange
grunt to w porę się wycofać na z góry upatrzone pozycje :)
Ptaszka
ja dopiero tej wiosny zdążyłam zauważyć, że szyszki na wczesnym etapie rozwoju mają takie kolory :)
Meloman
ja się nad Tobą nie użalam, tylko Cię podziwiam, bo jak stwierdziłeś; musiałeś i dałeś radę. Ja też paru rzeczy nie mogę, ale jak do tej pory zerwanie z nimi odkładałam na bliżej nieokreśloną przyszłość. Dopiero wzięłam się zdecydowanie za siebie od maja i jak na razie nie dałam się niczym skusić :)
Zaczynam nawet dostrzegać pozytywne efekty; lepiej się czuję i po siedmiu dniach ubyło mnie około kilograma :)
Wiesz co mi przychodziło najciężej?
Przyzwyczajenie się do praktycznie codziennego jedzenia kaszy. Kaszy nie lubiłem. Ale jak mi to często powtarzał kolega, jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.
;-)
Z tym porozumiewaniem bez słów to nie do końca tak, ale za dużo by o tym gadać ;)
Meloman
kasze są pyszne, lubię wszystkie rodzaje z wyjątkiem gryczanej, ona ma dla mnie taki sam zapach jak piwo, berberys i jeszcze parę innych rzeczy, zatykający, normalnie oddechu złapać nie mogę. Zajadam się pęcakiem i grysikiem, ten ostatni, gdy jest u mnie na talerzu wywołuje ogromną wesołość w rodzinie. :)
Anico Novak
wyższy stopień wtajemniczenia ;-)
Prześlij komentarz