sobota, 6 czerwca 2009

Bo w mej głowie Kraków

Wokół historia tak bardzo namacalna.



Smoki, legendy
i w prawym dolnym rogu
zawsze można znaleźć coś ciekawego.



Wiele mówiące nazwy ulic i spadające tynki.



Ptaki w najmniej spodziewanym miejscu.



Niejedna zardzewiała oplatana zielenią brama
zahacza wzrok nie pozwalając obojętnie przejść.



Chociaż raz w roku postawić stopę na dziedzińcu.



Te same miejsca odkrywane na nowo.



Wzruszające namiastki ogrodu na parapecie.



Nie znam dobrze miasta
i pewnie sama błądziłabym po nim,
ale los się do mnie uśmiechnął,
dał mi Męża z Grodu Krakaznającego interesujące zakątki.



Kocie oczy mostu na pożegnanie.



Nigdy się tutaj nie nudzę.

14 komentarzy:

Anonimowy pisze...

no bo sie nie da :)) ja też uwielbiam i za każdym razem odkrywam na nowo...

p.s. nawet na przyszły tydzień planuje

przemijanie pisze...

Będziesz w Grodzie? :-))))

Rado pisze...

Interesujące ujęcia.

Nie wiedziałem, że Andrzej Sikorowski to Twój mąż?
;)

przemijanie pisze...

Rado
dzięki piękne :-)

Trzeci raz, nie :-)
Andrzeja Sikorowskiego nie znam osobiście, jest troszeczkę starszy od mojego Męża, z tego, co wiem, to Małżonek parę razy był u Państwa Sikorowskich w domu, ale ja nie o tym chciałam. Wspomniałam, dlatego, że lubię krakowskie klimaty. Sami artyści, na co dzień nie mieszkają w wielkim mieście, ulokowali swe siedziby na obrzeżach metropolii ;-)

Anonimowy pisze...

wszystko jest możliwe.... :)

przemijanie pisze...

Ange
a pomachasz mi ręką? ;-)

makroman pisze...

Lubię ten klimat eklektyzmu malowniczego (dwa pierwsze zdjęcia) oraz klasycyzmu (tak naturalnego dla Krakowa), toleruję nowoczesność, bo wiem że kiedyś pokryje się patyną.

przemijanie pisze...

W Krakowie niesamowite dla mnie jest to, że nie był zrównany z ziemią, nie był odbudowywany, zmienia się w sposób naturalny. W wielu przypadkach nowoczesność wyraźnie mu zaszkodziła i bardzo wkurza starych krakusów. Miasto pomimo wszystkich wad ma to coś, co mnie przyciąga do niego i zmusza do całodziennych spacerów po nim.

ptaszka pisze...

Podoba mi się, że wyłapałaś fragmenty krakowskiego pejzażu "poktórymzwykletylkoprześlizgująsięoczy":-)

przemijanie pisze...

Ptaszka, dziękuję pięknie, miło mi usłyszeć, że się podoba ;-)

makroman pisze...

Bo Kraków jest jak wielka ilustrowana księga - wpierw chaotycznie przerzucamy strony, potem powoli zatrzymujemy się i kontemplujemy wybrane fragmenty, dopiero na ostatku, systematycznie strona po stronie ja czytamy.

przemijanie pisze...

Od ogółu do szczegółu ;-) Kiedyś skorzystałam z zaproszenia i odwiedziłam starą mieszczańską rodzinę. Niesamowite wrażenie po przekroczeniu progu mieszkania. W salonie służące wielu pokoleniom solidne piękne meble i atmosfera przenosząca w inną epokę. Każde kolejne pokolenie podśmiewuje się, że jak w grobowcu rodzinnym, ale zachowuje w stanie niezmienionym wystrój tego pomieszczenia ;-)

makroman pisze...

U mnie w salonie są meble jeszcze po...dziadkach - dla moich synów to pradziadkowie i ani myślę się ich pozbywać.

przemijanie pisze...

Miło jest mieć takie pamiątki rodzinne. U mnie brak takowych, z trudem trochę starych zdjęć się uchowało, zbyt dużo przeprowadzek było.