Przed nami mała atrakcja, czyli Pańszczycki Żleb
i spływający siklawami Żółty Potok.
Łatwo go przejść przy niskim stanie wody,
ale ten próg stanowi małe wyzwanie,
trzeba się po nim wydrapać.
Jejku jak ja lubię takie urozmaicenia.
A później już normalnie; trochę pod górę, trochę w dół i znowu pod górę, tak by spotkać się z zielonym znakiem, którym wędrowalibyśmy, gdybyśmy nie poszli za panią. W końcu czujemy już woń z oczyszczalni ścieków na Murowańcu i zmierzamy na ścieżkę, która prowadzi do Karczmiska i dalej do Kuźnic.
Odwracam się i pstrykam foty miejsc, w których dopiero co byliśmy
...
...
oraz chmurom nad Czarnym Stawem Gąsienicowym.
...
