czwartek, 14 października 2010

Wielki Kopieniec

Obiecuje nam rozległy widok z wierzchołka,
jak to powiadają „od Hawrania po Osobitą”,
innymi słowy dla polskich turystów symbol krańca Tatr,
Tatr widocznych z Podhala.

Na razie jednak patrzę z czułością na ścieżkę, która prowadzi mnie w kierunku słońca.



Oglądam się za siebie i dreszcz mnie przeszywa na widok jeszcze zmrożonej polanki.



Jak miło było dotrzeć z Toporowej Cyrhli do tych wspaniałych widoków po prawie godzinnym szybkim marszu, gdyż przymrozek wymusił szybsze przebieranie nóżkami.

Panorama od Giewontu, Polany Olczysko, po której jeszcze dzisiaj będziemy spacerować aż po … no właśnie, małe zadanie domowe; co to za polanki widać z prawej strony fotki.



Nad Tatrami halny szaleje.



Kasprowy Wierch dopadły już chmury, Giewont jeszcze widać jak na dłoni i dopiero nocą prysznic deszczu go wypucuje.



No i zbliża się ta chwila za którą nie przepadam, trzeba odtrąbić czas powrotu.



Schodzimy, ociągając się, ale jednak.



Kopieniec wraz ze skorodowaną ścieżką stanowi bardzo charakterystyczną górkę, zauważymy go wracając z Hali Gąsienicowej w Kierunku Karczmiska, a idąc Skupniów Upłazem będziemy ją mieli dłuższy czas na oku.



Mała górka, prawda?
To przecież tylko 1328 m n.p.m.
i kwadrans marszu na jej wierzchołek z Polany Kopieniec.



My opuściliśmy Kopieniec, a ten przepiękny drapieżnik zatoczył szerokie koło nad swoimi włościami.