a skoro kierujemy się na Halę Gąsienicową, to niebawem zobaczymy Polanę Waksmundzką.
którą oczarowują Hawrań z Muraniem.
Nie zatrzymała nas już zarastająca lasem Polana Pańszczyca i kierujemy się na dno Doliny Pańszczycy, idąc wzdłuż wody zanurzamy się w piętro kosodrzewin.
Za drugą odnogą Pańszczyckiego Potoku dochodzimy do czarno znakowanego szlaku łącznikowego
i z niepokojem zauważamy, że błękit nieba zaczęły przysłaniać schodzące coraz niżej chmury
na szczęście wiatr szybko je przegania.
Na moje pytanie: którędy idziemy?
usłyszałam odpowiedź; za panią, która właśnie nas wyprzedziła,
zatem poszliśmy zgodnie z życzeniem za panią i mieliśmy ładne widoki.
Szlak łącznikowy wiedzie równolegle do potoku, podnóżami Zadniego Upłazu przez bujne kosodrzewiny, które szybko zarastają i się zaczepiają o człowieka.
Jesteśmy już tylko pół kilometra poniżej Czerwonego Stawku, ale nie idziemy go obejrzeć, nie ufam tym chmurom.
Kierujemy się na Halę Gąsienicową,
a oto i ona, znienacka ukazała się naszym oczom,
ale od niej dzieli nas jeszcze Pańszczycki Żleb i płynący nim Żółty Potok.
