środa, 5 sierpnia 2009

.. (2)

Tak, tak, to nie może być nic innego jak Babia Góra,
skoro z niej było widać to miejsce byłabym bardzo niepocieszona gdybym stąd jej nie widziała.



Kiedyś ten teren tak nie wyglądał, ale pewnego dnia nasi sąsiedzi Słowacy postanowili wybudować zalew, a że trochę pomylili się w obliczeniach, a może jednak nie, to trzeba było przesunąć granicę, w każdym razie droga, którą z Lipnicy Wielkiej można było wprost na Chyżne się udać obecnie prowadzi pod wodą.



Teraz jest to raj dla wędkarzy, ale wśród śmieci porozrzucanych w tym uroczym zakątku widać pozostałości naboi na śrut, dlatego nie ma się co dziwić, iż wszelkie ptactwo jak zobaczy człowieka tak szybko się ulatnia, że foty przyzwoitej pstryknąć nie można.



Słońce, przestrzeń i woda wokół której bujne życie swoim trybem się toczy.



Miałam wielką ochotę zanurzyć się w tej cofce, ale im bliżej niej byłam tym bardziej kolor jej mi się nie podobał, dwa pierwsze zdjęcie w poście poniżej dobrze oddają jej odcień.



Teren graniczny to i słupy muszą być informujące o tym fakcie, tym wyższe im większa przyjaźń pomiędzy narodami.



No i co z tego, że wysokie na kilka metrów, przy takiej znajomości topografii jak moja to bez znaczenia i tak nie wiem czy jeszcze jestem w Polsce, czy już na ziemi słowackiej.



Żałuję, że mogę do niej wejść, bardzo lubię klimat kuźni.



Może następnym razem będzie otwarta, chociaż wygląda na to, że zamknięta na głucho.



Koniec części drugiej.

3 komentarze:

Rado pisze...

Pytałaś czy widziałem Babią Górę jadąc drogą na Chyżne.
Szczerze - nie widziałem. Widziałem jeno światła, roboty i taką ładną wioskę po drodze. Podobne, drewniane domki wzdłuż drogi. Co to było?

przemijanie pisze...

Od karczmy "Siwy dym", bo tam pewnie skręciłeś z "Zakopianki" na Chyżne, sporo wiosek po drodze. Z pamięci nazwy nie powiem, gdyż opis domków pasuje mi jedynie do Chochołowa, ale to nie ta droga.
Obiecuję, że przy najbliższym przejeździe nią przyjrzę się domkom i podam nazwę miejscowości.

Rado pisze...

Sporo, ale wszyskie nijakie. Taki jednolity, drewniany rząd chałup tylko w jednej był. Wyglądał prawie jak skansen. Przy samej ulicy, po lewej stronie, jadąc w kierunku granicy.