Orawa, Orawa bez Orawę ława
któryndy chodzali, któryndy chodzali Orawcy do prawa.
Ciekawe, czy kiedyś uda mi się zlokalizować tę konkretną ławę. Nie ustaję w poszukiwaniach, ale trochę rozprasza mnie Baba Góra, no gdzie nie spojrzę wszędzie ją widzę.

Lipnicę Małą z Lipnicą Wielką łączy droga, która na niewielkim odcinku została już wyasfaltowana. Chociaż, taki rzekłabym surowy stan nawierzchni też jest niezwykle atrakcyjny, zwłaszcza jak się człowiek tego nie spodziewa. Nic to, widoki ładne, benzyna w baku też jest, można teren obadać.
.JPG)
A nie mówiłam? Znowu mi się ukazała.
.JPG)
I kto tu, kogo obserwuje.
.JPG)
Zegar na kościele w Lipnicy Wielkiej dobrze chodzi,
to nie jego wina, że wskazuje czas zimowy.
.JPG)
Przy kościele zachowały się stare nagrobki nie tylko z tablicami epitafijnymi w różnych językach.
.JPG)
We wnętrzu kościoła obecnie trwa remont, tzn. stoją rusztowania i nic się nie robi, można jednak wejść, ale tylko do przedsionka.
.JPG)
Tutaj pierwszy raz spotkałam się z przybitą tabliczką do kościoła opisującą numer domu "571 Lipnica Wielka".
.JPG)
Jeszcze spojrzeć na tablicę edukacyjną i w dalszą drogę ruszać czas.
.JPG)
Koniec części pierwszej.
Lipnicę Małą z Lipnicą Wielką łączy droga, która na niewielkim odcinku została już wyasfaltowana. Chociaż, taki rzekłabym surowy stan nawierzchni też jest niezwykle atrakcyjny, zwłaszcza jak się człowiek tego nie spodziewa. Nic to, widoki ładne, benzyna w baku też jest, można teren obadać.
A nie mówiłam? Znowu mi się ukazała.
I kto tu, kogo obserwuje.
Zegar na kościele w Lipnicy Wielkiej dobrze chodzi,
to nie jego wina, że wskazuje czas zimowy.
Przy kościele zachowały się stare nagrobki nie tylko z tablicami epitafijnymi w różnych językach.
We wnętrzu kościoła obecnie trwa remont, tzn. stoją rusztowania i nic się nie robi, można jednak wejść, ale tylko do przedsionka.
Tutaj pierwszy raz spotkałam się z przybitą tabliczką do kościoła opisującą numer domu "571 Lipnica Wielka".
Jeszcze spojrzeć na tablicę edukacyjną i w dalszą drogę ruszać czas.
Koniec części pierwszej.

7 komentarzy:
Widoki faktycznie godne podziwu taki spokój przez nie przemawia.To teraz już kolejne latka blogowania polecą:)
Jak ja lubię przestrzenie. Widać ją na Twoich fotkach. Ogromne puste przestrzenie.
"We wnętrzu kościoła obecnie trwa remont, tzn. stoją rusztowania, nic się robi..."
;-) "nic się robi" to taki skrót myślowy od nicnierobienia? :D
Gratuluję wytrwałości i pomysłowości w prowadzeniu bloga. U mnie też zbliża się mały jubileusz. Setka :-)
Widzę fajne, twarde dróżki pod rower :)
Przy tej zaś przyśpiewce nie raz zdzierałem sobie gardło w góralskich knajpach (uwielbiam góralskie knajpy).
Ninuś
widoki faktycznie piękne, niestety przejrzystość powietrza jest kiepska i to, co pokazują fotki jest tylko namiastką tego, co oko widzi.
A blogowanie jest fantastyczną zabawą, nigdy nie przypuszczałam, że tak mnie wciągnie :-)
Meloman
nie odnosisz wrażenia patrząc na ogromną pustą przestrzeń, że świat do Ciebie należy? Bo ja tak mam. :-)
"nic się robi" jaki tam skrót myślowy :-) błąd pierwsza klasa, zaraz poprawię, dzięki piękne :-)
Dziękuję ślicznie za rocznicowe gratulacje :-) Do setki się zbliżasz? :-) Super zabawa to blogowanie, prawda?
Rado
oj, tak, tereny do jazdy rowerowej wprost wymarzone :-)
Knajpy uwielbiasz? :-) zgodnie z tą zasadą? ;-)
Jeden z moich wujków nigdy nie wybrał się w góry, uważał, że nie ma po co chodzić w miejsca, gdzie nie ma żadnej karczmy ;-)
Widzisz jaki ze mnie złośliwiec ;-)
Zbliżam się do setki i to wielkimi krokami. Ten obecnie jest 98. :-) Nie myślałem, że tyle wytrwam. Nie byłem pewien czy miesiąc wytrzymam.
Zabawa jest, choć nie zawsze jest zabawnie. Ale takie życie :-(
Nie odpowiedziałem na Twoje pierwsze pytanie (bardzo nieładnie). Ja jak patrzę na przestrzeń, to czuję i wolność i strach zarazem. Wolność, bo widać jakie wielkie możliwości i ile dróg, a strach bo bez środka lokomocji, najlepiej napędzanego silnikiem to strach myśleć jakby przyszło tam na kraniec horyzontu dojść :-) Wczoraj przeszliśmy z 11-12km, dziś niewiele mniej chyba i czuję jak mnie kości stóp bolą. Czas sprawić sobie jakieś traperki. :-)
Meloman
roczek istnienia bloga odnotowałam uroczyście, gdyż jestem niezwykle duma z tego, że tak długo hasła do niego nie zapomniałam ;-)
Bardzo się cieszę z tego, iż zbliżasz się do swojego jubileuszu :-) i mam wielką nadzieję, że wytrwasz do kolejnych.
Że nie zawsze zabawnie? Bo nie może być, wszak życie toczy się swoim rytmem - wzlotów i upadków. Jest dobrze dopóki można się z domu ruszyć i świat szeroki podziwiać, zatem wygodnych traperek nam wszystkim życzę byśmy mogli przemierzać szlaki nieznane :-)
Prześlij komentarz