sobota, 16 października 2010

Misiu, misiek, misiaczek, niedźwiedź

13 października niedźwiedź zajadał się jagódkami jakieś sto metrów od szlaku wiodącego z Przełęczy Kondrackiej na Kopę Kondracką.



Próbowałam podejść bliżej do niego, ale on ma cztery łapy i zdecydowanie zwinniej ode mnie się porusza, także szybciej się oddalał niż ja się do niego zbliżałam.



Nie stanowił zagrożenia, gdyż nie został zaskoczony, jako że sprzyjający mu wiatr wcześniej uprzedził go o obecność ludzi, a on najwyraźniej nie chciał nawiązać z nami żadnego kontaktu.



Upewnił się, iż nadchodzimy



i szybko ulotnił się.



Jeszcze tylko na moment się nam ukazał i definitywnie zniknął.



Tablice przed wejściem na teren TPN informują, iż istnieje ryzyko spotkania z niedźwiedziem i w takim przypadku należy się powoli oddalić od niego, ale zobaczenie go, to niezwykła rzadkość. Sporo chodzę po Tatrach i dopiero w pamiętną środę pierwszy raz go zobaczyłam, dotychczas widziałam tylko zostawione przez niego ślady łap oraz kupy
i jak tu nie wierzyć w szczęśliwą trzynastkę :-)

8 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Reportaż świetny.
Ładnie dobrana wielkość zdjęć.
A 13-nastka nie pechowa.
B

Anonimowy pisze...

Na pewno nie pechowa ;-)
Wiem coś na ten temat bo pojawiłem się na tym świecie 13-tego października i ... jestem szczęśliwym facetem.

Nikodem

przemijanie pisze...

B
dziękuję pięknie za pochwałę :-)
a trzynastka jest super, rzekłabym, iż fajnie, że jest :-)


Nikodem
aaaaaaaaaa, teraz już wiem, dlaczego misiek jeszcze raz na ułamek sekundy się pokazał, szukał zapewne Solenizanta na szlaku, by złożyć Mu najlepsze życzenia z okazji dnia urodzin :-) Ciebie tam nie znalazł, a z taką gapą jak ja nie chciał rozmawiać :-(

Anonimowy pisze...

Dziękuję Niedźwiedziowi za życzenia ;-) I Alusi też dziękuję.
Za to, że Alusia JEST.

Nikodem

Rado pisze...

No, no... Jednak TO żyje :)
Ja niestety widziałem jeno tablice. A może stety? Któż to wie?

przemijanie pisze...

Nikodem
:-) joj, jak miło, aż się zaróżowiłam na policzkach z ukontentowania :-)


Rado
jakby co, to zdobyłam namiary na gawrę misia :-)
nie żeby wejść niedźwiedziowi w drogę, bo strzeżonego Pan Bóg strzeże, ale już wiem gdzie należy go wypatrywać.

ptaszka pisze...

Nigdy nie widziałam misia. Raz tylko udało mi się zobaczyć świstaka z odległości 2 metrów. Nie wiem kto bardziej był zaskoczony: ja czy on.

przemijanie pisze...

Wiem, że świstaki mają swoje norki zaskakująco blisko ścieżek przemierzanych przez rzesze turystów, ale mnie się nigdy nie udało spotkać z tym sympatycznym stworzeniem.